czwartek, 26 stycznia 2017

MARTINA GEBHARDT Rose fluid pod oczy z różą



     Kosmetyki pod oczy weszły już na stałe do pielęgnacji mojej twarzy. Ostatnim kosmetykiem tego rodzaju, o jakim pisałam był  Różany olejek-odżywka pod oczy marki Akamuti. Olejek jest bardzo wydajny i jeszcze się nie skończył ale używam go tylko na noc. W tej sytuacji trzeba było zaopatrzyć się w jakiś produkt na dzień. Wybrałam Rose Fluid pod oczy z różą MARTINY GEBHARDT. Kolejny różany kosmetyk.



O fluidzie przeczytałam: "Odżywcza, jedwabista emulsja pod oczy o intensywnie nawilżającym działaniu. Wyjątkowo łagodna receptura, bazująca na najszlachetniejszych olejach i wyciągach roślinnych, łagodzi wrażliwe partie skóry wokół oczu.
Regularnie stosowane, kosmetyki z różanej linii MARTINA GEBHARDT zapobiegają przedwczesnemu powstawaniu zmarszczek, wspierając naturalną regenerację skóry. Działają łagodząco, harmonizująco i przywracają skórze właściwy poziom nawilżenia."



Fluid zamknięto w buteleczce z grubego, białego szkła wyposażonej w pompkę typu airless, która zapewnia maksymalne wykorzystanie kosmetyku i długotrwałe zachowanie jego właściwości, a także pozwala na jego precyzyjne dozowanie. Butelka zawiera 30 ml fluidu, a to jest dużo jak na kosmetyk pod oczy.
Martina Gebhardt  produkuje kilka linii kosmetyków do pielęgnacji twarzy i ciała. Jedną z nich jest linia różana i, jak nietrudno się domyślić, fluid należy do tej właśnie linii. Ma on bardzo lekką konsystencję, delikatny, żółty kolor i piękny zapach. Jest to, oczywiście, zapach różany. Nie jest to jednak ostra, syntetyczna woń lecz delikatny aromat. Wąchając ten kosmetyk mam wrażenie, że wącham świeży kwiat róży.



A jakie jest działanie fluidu? Wspaniałe! Przede wszystkim bardzo dobrze i szybko się wchłania. Myślę, że jest to zasługa jego lekkiej konsystencji. Wspaniale nawilża i odżywia delikatną skórę wokół oczu pozostawiając ją miękką i wygładzoną. W składzie fluidu znajdziemy wiele wartościowych maseł, olejów, a także ekstraktów roślinnych uzyskiwanych zgodnie z zasadami spagiryki czyli starożytnego i całkowicie naturalnego sposobu ich wytwarzania opartego na trzech podstawowych procesach: fermentacji, destylacji i spalania. Być może właśnie dlatego kosmetyk ten odznacza się takim dobrym działaniem i jest tak przyjemny w użyciu. Może dlatego posiada tak piękny i naturalny różany zapach?


  
Skład: Aqua (Water), Prunus Amygdaluc Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter**, Theobroma Cacao (Cocoa) Seeg Butter*, Rosa Canina (Rose Hips) Fruit Oil**, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil**, Persea Gratissima (Avocado) Fruit Oil**, Rosa Damascena (Rose) Flower Extract*, Rosa Damascena (Rose) Flower Water*, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Tocopherol, Rosa Damascena (Rose) Flower Oil**, Santalum Album Oil**, Spagyrishe Essenz von Rosa Damascena (Rose) Flower*, Gold, Silver, Sulfur, Aroma**, Geraniol***, Eugenol***, Citronellol***.

* składniki pochodzące z upraw certyfikowanych przez Demeter
**składniki pochodzące z kontrolowanych upraw biologicznych
***komponenty naturalnych olejków eterycznych.
Fluid pod oczy z różą, podobnie jak wszystkie kosmetyki Martiny Gebhardt, posiada certyfikat Demeter.


wtorek, 17 stycznia 2017

DIY Balsam do ciała rozgrzewająco - ujędrniający



       Lubię od czasu do czasu ukręcić samodzielnie jakiś prosty kosmetyk i mimo, iż są to produkty proste i łatwe w wykonaniu, to ich kręcenie sprawia mi przyjemność i satysfakcję. Toteż gdy sklep z naturalnymi surowcami kosmetycznymi  MIESZADEŁKO zwrócił się do mnie z zapytaniem, czy zgodzę się wykonać z ich surowców kosmetyk i napisać o nim na blogu, zgodziłam się bez wahania. Wkrótce potem dostałam paczuszkę, w której znalazłam: olej kokosowy, olej z pestek malin, olej z orzecha włoskiego z olejkiem eterycznym pomarańczowo-cynamonowym, wosk pszczeli bielony i peeling z pestek malin czyli zmielone pestki tych owoców. Do tego dołączona była karteczka z recepturami kilku kosmetyków, jakie można wykonać z surowców, które otrzymałam. Zdecydowałam, że zrobię Balsam do ciała rozgrzewająco-ujędrniający.




Skład balsamu:
  • 5 ml oleju z pestek malin,
  • 4 ml oleju z orzecha włoskiego z olejkiem eterycznym pomarańczowo-cynamonowym,
  • 20 ml oleju kokosowego,
  • 3 g wosku pszczelego bielonego.
Jak widać, ilości składników podane w recepturze są bardzo małe, a balsam ma być kosmetykiem do całego ciała. Żeby uzyskać więcej balsamu zrobiłam go z podwójnej ilości składników.



Wykonanie balsamu było bardzo łatwe. W kąpieli wodnej rozpuściłam olej kokosowy i wosk pszczeli. Gdy nieco przestygły dodałam oleje płynne, dokładnie całość wymieszałam i przelałam do słoiczka. Prawda, że proste? Na zdjęciu poniżej widzimy płynny, jeszcze ciepły balsam w słoiczku.




Słoiczek z balsamem umieściłam w lodówce i po pewnym czasie kosmetyk zgęstniał. Można go stale przechowywać w lodówce ale wtedy jest dosyć twardy, taki jak olej kokosowy prosto z lodówki. Ja wolę balsam mniej twardy i dlatego przechowuję go poza lodówką.
Jak widać na zdjęciach balsam ma intensywny, żółty kolor. Jest to zasługa oleju z pestek malin, który jest właśnie taki żółty. Olej ten jest cennym surowcem kosmetycznym. Zawiera bardzo dużo, bo ponad 80%  Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych (NNKT), a wśród nich dominują kwas linolowy (Omega-6) i alfalinolenowy (Omega-3) będące głównymi składnikami płaszcza lipidowego skóry. Olej z pestek malin jest też bogatym źródłem witaminy E, karotenoidów, flawonoidów. Są to silne antyoksydanty chroniące DNA komórek oraz działające antybakteryjnie, antyseptycznie i antypigmentacyjne.
Kolejnym składnikiem balsamu jest olej z orzechów włoskich. Podobnie jak poprzednik zawiera on również dużo NNKT, a zwłaszcza kwasu linolowego (Omega-6), który pomaga w regeneracji i nawilżaniu skóry zniszczonej lub suchej. Zapobiega powstawaniu zmarszczek czyli starzeniu się skóry, działa przeciwzapalnie i kojąco.


Wosk pszczeli używany jest w produkcji kosmetyków jako środek regulujący konsystencję (stabilizator) i lepkość ale nie tylko dlatego. Ma on również pozytywne działanie na skórę. Uelastycznia ją i wygładza, zapobiega wysuszaniu skóry, ma też działanie bakteriobójcze.
Podstawowym składnikiem balsamu jest olej kokosowy. Myślę, że o oleju kokosowym zwolenniczki kosmetyków naturalnych wiedzą wszystko lub prawie wszystko. Przypomnę więc tylko, że olej ten doskonale odżywia skórę i nie dopuszcza do jej przesuszenia. W swoim składzie zawiera antyoksydanty, a więc opóźnia procesy starzenia się skóry. Działa też antyseptycznie i antywirusowo. Jest cennym surowcem kosmetycznym i często spotykamy go w składach kosmetyków do twarzy, ciała i do włosów.


Jak już wspominałam przechowuję balsam poza lodówką i dlatego ma on konsystencję lekkiego kremu. Po nabraniu ze słoiczka bardzo szybko rozpuszcza się pod wpływem ciepła rąk i przybiera postać oliwki, którą łatwo można wmasować w skórę. Balsam bardzo dobrze odżywia skórę ale pozostawia na niej cienką, tłustą warstwę. Nie przeszkadza mi taka warstwa ale nie wszyscy ją lubią. Jednak nie ma się czego obawiać gdyż warstwa ta dosyć szybko się wchłania, a skóra pozostaje mięciutka i gładka. Balsam jest wydajny i do wmasowania w całe ciało wystarczy niewielka jego ilość. Podoba mi się również zapach kosmetyku. Do jego wykonania posłużył olej z orzecha włoskiego z dodatkiem olejku eterycznego pomarańczowo - cynamonowego. Jednak w gotowym balsamie zapach tego olejku jest słabo wyczuwalny. Dominuje aromat kokosowy, który bardzo lubię.
Spodobał mi się ten balsam. Moim zdaniem jest to ciekawy kosmetyk i bardzo dobrze działa na moją skórę. Gdy go wykończę (a także inne mazidła do ciała, które mam na stanie), ukręcę go sobie ponownie ale będzie to znacznie większa porcja.         

czwartek, 12 stycznia 2017

Moje kosmetyczne hity roku 2016




    
Styczeń w pełni, pora więc dokonać kosmetycznego podsumowania roku 2016. Pokażę kosmetyki, które w ubiegłym roku najbardziej przypadły mi do gustu i najlepiej zaspokoiły moje pielęgnacyjne potrzeby. Dla porządku podzieliłam je na kilka kategorii: pielęgnacja twarzy, pielęgnacja ciała, pielęgnacja włosów oraz mydła w kostkach. Zacznijmy od:



 Jak widać na zdjęciu w mojej ubiegłorocznej pielęgnacji twarzy niepodzielnie królowały kosmetyki nowozelandzkiej marki ANTIPODESKrem pod oczy z olejem z pestek kiwi rewelacyjnie nawilżał i odżywiał delikatną skórę pod oczami i na powiekach. O skórę twarzy wspaniale dbał  Lekki krem na dzień Rejoice. Jeszcze niedawno sera dosyć rzadko gościły w mojej kosmetyczce lecz  Serum bogate w przeciwutleniacze Worship sprawiło, że dziś nie wyobrażam sobie pielęgnacji mojej cery bez dobrego serum. Pielęgnacji kosmetykami Antipodes dopełniał  Delikatny, bogaty w przeciwutleniacze tonik Ananda. Bardzo lubiłam chwile gdy oczyszczoną twarz zraszała pachnąca mgiełka tego toniku. Był to niewątpliwie jeden z lepszych toników jakie kiedykolwiek miałam. Dodać muszę, że kosmetyki Antipodes są bardzo wydajne i dlatego długo trwałe ich zużywanie. Gdy skończyło się serum Worship zaczęłam rozglądać się za następnym. Tym razem mój wybór padł na  Antyoksydacyjne serum do twarzy włoskiej marki BIOFFICINA TOSCANA. Z tego kosmetyku też jestem zadowolona. Serum jest przyjemne w użyciu, nawilża, lekko napina i wygładza skórę. Stosuję je głównie na dzień.




Moja sucha skóra na ciele wymaga solidnego odżywienia, nawilżenia i natłuszczenia. Dlatego właśnie w jej pielęgnacji preferuję masła i oleje, rzadziej sięgam po balsamy. Spośród mazideł do ciała jakie miałam w ubiegłym roku najwyżej oceniam  Otulające masło do ciała marki PAT&RUB. Masełko świetnie odżywiało skórę, a jego dodatkowym plusem był piękny zapach wanilii, cytryny i karmelu.
W roku 2016 zaczęłam poznawać niemiecką markę BIOTURM. Zaczęłam oKremu do rąk nr 52. Krem potrafił skutecznie zadbać o przesuszoną skórę moich rąk, co sprawiło, że nabrałam ochoty na inne produkty tej marki. Skończyło się to zakupem  czterech kosmetyków do higieny intymnej. Były to: Żel do higieny intymnej nr 91 z bio-serwatką i bio-żurawiną, Pianka do higieny intymnej nr 90 z bio- serwatką i bio-żurawiną, Dezodorujący spray z bio-serwatką do pielęgnacji intymnej nr 29 i Maść do pielęgnacji intymnej nr 92 z bio-serwatką i bio-żurawiną. Kosmetyki te spisują się świetnie, a ich wysoka jakość sprawia, że zasługują na umieszczenie ich w zacnym towarzystwie kosmetycznych hitów. Ostatnim produktem w tej kategorii jest  SCHMIDT`S Dezodorant z bergamotką i limonką. Jest to mój pierwszy dezodorant w kremie na bazie sody oczyszczonej. Spotkałam się z opiniami, że tego rodzaju dezodoranty innych marek są lepsze. Jednak ja tych innych jeszcze nie poznałam i, póki co, dla mnie najlepszy jest właśnie ten. Przede wszystkim jest skuteczny oraz niesamowicie wydajny. Czegóż więcej chcieć od dezodorantu?



Kosmetyki włosowe reprezentują dwa szampony.  EUBIONA Szampon rewitalizujący do włosów przetłuszczających sięMaterNatura Szampon z czystkiem do włosów przetłuszczających się i skłonnych do łupieżu. Prawdę mówiąc miałam pewien problem z wyborem produktów z tej kategorii gdyż w ubiegłym roku nie trafił mi się żaden kosmetyk do włosów, który jakoś szczególnie by się wyróżniał na tle innych, a z tego co miałam chyba najlepsze były te dwa szampony. Każdy z nich dobrze oczyszczał skalp i włosy będąc jednocześnie tak delikatnym, że nie podrażniał skóry głowy. Zmywały też z włosów oleje. To są podstawowe cechy jakich wymagam od szamponów i one te warunki bardzo dobrze spełniały.


a

W roku 2016 poznałam sporo nieznanych mi wcześniej mydlanych marek. Były to mydła zarówno polskie jak i z innych krajów. Wszystkie były jakościowo dobre ale niekwestionowanymi gwiazdami pośród nich były dwie polskie marki: HAGI i Pszczela DolinkaHAGI Naturalne mydło z masłem tucuma o ciekawym, ziołowym i trochę orientalnym zapachu i intensywnym żółtym kolorze świetnie się spisało w myciu twarzy, ciała i w higienie intymnej. Najbardziej jednak zachwyciło mnie  Mydło naturalne miodowe Sam Miód  od Pszczelej Dolinki. Kostka zawiera 33-34% miodu spadziowego. To dużo i pewnie dlatego mydełko ma piękny miodowo-mydlany zapach otulający podczas całej kąpieli. Urzekła mnie ta nieregularna, półprzezroczysta kostka.

To już wszystkie moje hity minionego roku. W tajemnicy powiem Wam, że mam już jednego kandydata na ulubieńca bieżącego roku. Czy rzeczywiście nim zostanie? To się dopiero okaże. Jeszcze go testuję i jeszcze o nim nie pisałam.

      

sobota, 7 stycznia 2017

Projekt DENKO - od września do grudnia 2016



   Dzisiaj, po raz pierwszy, denko aż z czterech miesięcy. Zazwyczaj posty denkowe pisałam co dwa miesiące. Tym razem jednak miałam tak mało pustych opakowań, że postanowiłam poczekać jeszcze dwa miesiące. Teraz opakowań po zużytych kosmetykach jest tyle:


 
Wbrew pozorom tych opakowań wcale nie jest dużo, po prostu koszyczek wypełniony jest po brzegi. Zobaczmy, co w nim jest.

Pielęgnacja twarzy


   
1. DIY  tonik naturalny kadzidłowy - bardzo prosty w wykonaniu tonik. Zrobiony na bazie hydrolatu z kadzidłowca, który ma właściwości ujędrniające i przeciwzapalne. Tonik bardzo dobrze się spisał i z pewnością jeszcze kiedyś go zrobię. Pisałam o nim tu. 

2. SYLVECO  Arnikowe mleczko oczyszczające - mleczka używałam do etapowego oczyszczania twarzy. Dobrze oczyszcza skórę, ma przyjemny zapach. Nie podrażnia skóry ani oczu. Moim zdaniem zasługuje na ponowny zakup.

3. ANTIPODES Lekki krem na dzień Rejoice - bardzo dobry krem i niesamowicie wydajny. Dobrze nawilża i wygładza skórę. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Więcej o nim przeczytacie tu. Warto kupić go ponownie.

Pielęgnacja włosów



    
4. ANTHYLLIS Szampon do włosów przetłuszczających się - zadowolona byłam z tego szamponu. Przede wszystkim był delikatny w działaniu, co nie przeszkadzało mu dobrze oczyszczać włosy i skórę głowy. Recenzję tego szamponu znajdziecie tutaj.
Czy kupię ponownie? Myślę, że tak. 

5. PETAL FRESH ORGANICS  Odżywczo-antyseptyczny szampon Tea Tree - ten szampon już kiedyś miałam i ponownie do niego wróciłam co chyba jest najlepszą rekomendacją dla niego. Bardzo lubię ten szampon i pewnie jeszcze niejeden raz go kupię. Więcej na jego temat przeczytacie tu

6. LAVERA  Odżywka do włosów cienkich i delikatnych z bio-wyciągiem z kwiatów chmielu - tę odżywkę też kiedyś miałam i chętnie do niej wróciłam. Mimo iż odżywka przeznaczona jest do włosów normalnych, a moje są tłuste, to bardzo byłam z niej zadowolona. Recenzja znajduje się tutaj. Ten kosmetyk z całą pewnością zagości jeszcze w mojej łazience.

  Pielęgnacja ciała


 


7. BIOTURM  Krem do rąk nr 52 - Bioturm to marka kosmetyków, którą odkryłam w ubiegłym roku, a pierwszym produktem tej marki jaki poznałam był właśnie krem do rąk. Bardzo dobrze odżywiał przesuszoną skórę moich dłoni, pozostawiał ją miękką i gładką. Recenzja kremu jest tutaj.

8. VIANEK  Intensywnie odżywcze masło do ciała - jest to jedyny kosmetyk z linii Vianek jaki dotychczas poznałam. Muszę przyznać, że z początku to masełko mnie rozczarowało ale później, w miarę używania, zaczęło mi się coraz bardziej podobać. W końcu je doceniłam i już nie żałowałam, że je kupiłam. Więcej o tym kosmetyku przeczytacie tu. Moim zdaniem zasługuje na ponowny zakup.

9. DIY  Krem magnezowy - w tym bialym słoiczku bez żadnej etykiety znajdował się krem magnezowy mojej produkcji. Tego kremu używam już trzeci rok. Jak mi się kończy to natychmiast kręcę następną porcję. Jak zrobić taki kremik i dlaczego warto go używać przeczytacie tu  i tu.
Krem magnezowy można kupić gotowy np. w tym sklepie. Jest on jednak dosyć drogi i znacznie taniej wychodzi zrobiony samodzielnie.

Naturalne mydła w kostkach




10. HAGI  Naturalne mydło z masłem tucuma - kolejna polska marka mydeł naturalnych, którą poznałam w ubiegłym roku. Bardzo dobre mydełko. Każdy, kto lubi naturalne mydła w kostkach powinien zainteresować się produktami Hagi. Recenzja tego mydełka jest tu. Czy warto kupić je ponownie? Oczywiście, że tak.

11. ALEPIA  Mydło Aleppo 5% - mydła Aleppo darzę szczególnym sentymentem gdyż właśnie od nich zaczęła się moja przygoda z kosmetykami naturalnymi. W moich mydlanych zapasach zawsze znajduje się przynajmniej jedna kostka tego mydła i od czasu do czasu chętnie do niego wracam. O mydłach Aleppo pisałam już wiele razy np. tu.

12 i 13. PSZCZELA DOLINKA  Mydło ręcznie robione Sam Miód i Mydło ręcznie robione Brzoskwiniowe Mango - tę polską markę mydeł naturalnych też poznałam w ubiegłym roku. Te mydełka mnie zachwyciły, a szczególnie to o nazwie Sam Miód. Pisałam o nim tutaj. Czy kupię ponownie? Jasne, że tak. Przyznam się, że już kupiłam.

To już wszystko. Z pewnością nie jest tego zbyt dużo ale, po pierwsze, kosmetyki naturalne są przeważnie bardzo wydajne i każde zaczęte opakowanie wystarcza na długo. A po drugie, to po latach stosowania kosmetyków naturalnych (używam ich od 2009 roku) zauważyłam, że zużywam ich mniej niż kiedyś. Skóra na ciele, na twarzy jest w lepszym stanie i nie wymaga tak dużej ilości mazideł jak jeszcze kilka lat temu. To dobry objaw i jestem z niego zadowolona.   

wtorek, 3 stycznia 2017

EUBIONA Szampon rewitalizujący do włosów przetłuszczających się



      Niemiecką markę kosmetyków naturalnych EUBIONA dopiero zaczynam poznawać. Miałam dopiero jeden produkt tej marki, a mianowicie krem do rąk i paznokci (klik). Z kremu byłam bardzo zadowolona, a więc postanowiłam przetestować inne produkty tej marki. Padło na kosmetyki do włosów. Kupiłam szampon i odżywkę. Dzisiaj napiszę o szamponie, a jest to Rewitalizujący szampon do włosów przetłuszczających się.


O szamponie przeczytałam: Rewitalizująca pokrzywa oraz wzmacniający wyciąg z granatu delikatnie normalizują produkcję sebum. Działa relaksująco na skórę głowy, która odzyskuje naturalną równowagę. Wolny od PEG, syntetycznych barwników, zapachów oraz konserwantów. Delikatna, łagodnie oczyszczająca formuła odpowiednia nawet dla wrażliwej skóry głowy.
Szampony i żele pod prysznic Eubiona zawierają wyłącznie łagodne, cukrowe substancje myjące, które nie zanieczyszczają środowiska i ulegają całkowitej biodegradacji w czasie do 48 godzin, tak więc nie wpływają negatywnie na mikroorganizmy żyjące w wodzie
  • produkty Eubiona nie zawierają sztucznych konserwantów, barwników ani zapachów
  • nie zawierają także silikonów ani pochodnych przemysłu petrochemicznego
  • podlegają regularnym kontrolom i certyfikacji przez ECOCERT i otrzymały certyfikat dla kosmetyków naturalnych i organicznych w zgodzie ze standardami tej organizacji.


200 ml szamponu zamknięto w butelce z białego, nieprzezroczystego plastiku. Na dodatek butelka cała jest oklejona etykietą i w efekcie nie można zobaczyć (nawet patrząc pod światło) ile szamponu jest jeszcze w środku. Nie przepadam za takimi opakowaniami. Wolę przezroczyste lub częściowo przezroczyste ale zdarzają się i takie. Za to zamknięcie na "klik" jest bardzo wygodne. Można dozować szampon nawet jedną ręką.
Szampon jest gęsty, gęściejszy niż większość szamponów. Nie uważam tego za wadę. Możliwe, że właśnie dlatego jest wydajny gdyż niewielka jego ilość wystarcza do umycia włosów. Pieni się obficie i ma ładny, owocowy zapach.


Czytałam na innych blogach, że szampon ten zwiększa objętość włosów, że odbija je od nasady. Ja, niestety, takich efektów u siebie nie zaobserwowałam. Mimo to uważam, że jest to dobry szampon. Działa łagodnie ale skutecznie i nie drażni mojego wrażliwego skalpu. Dobrze oczyszcza skórę i włosy, zmywanie oleju też nie jest dla niego problemem. Mam też wrażenie, że plącze włosy w mniejszym stopniu niż inne szampony. Natomiast jeśli idzie o wpływ na przetłuszczanie się włosów to jest on raczej niewielki. Zazwyczaj myję włosy codziennie rano. Po użyciu szamponu Eubiony włosy jeszcze przez pół następnego dnia wyglądają nieźle ale późnym popołudniem są już wyraźnie przetłuszczone, a więc w tej kwestii nadzwyczajnych efektów też nie ma, przynajmniej na moich włosach. Po wysuszeniu włosy są błyszczące i dobrze się układają.


Skład szamponu: Aqua, Lauryl Glucoside, Urtica Dioica Extract*, Punica Granatum Extract*, Sodium Cocoyl Glutamate, Disodium Cocoyl Glutamate, Coco Glucoside, Sucrose Laurate, Glycerin, Alcohol, Sodium PCA, Sodium Chloride, Sodium Lactate, Lactid Acid, Parfum, Lomonene, Linalool, Citronellol.
* - składniki pochodzące z kontrolowanych upraw biologicznych
100% składników pochodzenia naturalnego,
10,2% składników z rolnictwa ekologicznego,
97,6% składników roślinnych z rolnictwa ekologicznego.   
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...