czwartek, 27 marca 2014

BIO LOGICAL DELICIOUS Morelowy krem do ciała i do rąk



       
             Wspominałam już kilkakrotnie, że mam na ciele skórę suchą i do tego okresowo mniej lub bardziej problematyczną. Staram się więc dbać o nią najlepiej jak potrafię i dlatego różnych olejków i innych mazideł do ciała zawsze jest u mnie dostatek. Najnowszym nabytkiem jest Morelowy krem do ciała i do rąk marki BIO LOGICAL.




 BIO LOGICAL to francuska firma założona przez miłośników ekologii i zdrowego stylu życia. Swoje kosmetyki produkują ze składników ekologicznych i naturalnych. Nie mogą też być testowane na zwierzętach, a opakowania kosmetyków muszą być biodegradowalne lub podlegać recyklingowi. Potwierdzają to dwa certyfikaty: Ecocert i Cosmebio.
O Morelowym kremie do ciała i do rąk możemy przeczytać: 
"Ten bogaty w organiczne olejki (arganowy, słonecznikowy, morelowy) i masło karite krem do ciała ma ma uzdrowicielską moc dla odwodnionej skóry. Regeneruje, nawilża i chroni. Pozostawia skórę jedwabiście gładką i naturalnie pachnącą."


Skład kremu: Aqua, Aloe Vera (Aloe Barbadensis Leaf Extract)*, Coco Caprylate Caprate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii* (Shea Butter*), Behenyl Alcohol, Argania Spinosa Oil*, Prunus Armeniaca Kernel Oil*, Cetyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Caprylate, Glyceryl Stearate Citrate, Calendula Officinalis Extract*, Helianthus Annuus Seed Oil*, Xanthan Gum, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum**, Citric Acid, Citronellol**, Limonene**, Linalool**.

* składniki pochodzące z upraw ekologicznych,
** składniki pochodzące z olejków eterycznych.

98,9% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego,
28% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych.
Krem jest produktem wegańskim.




Krem zamknięty jest w plastikowym słoiku ale jest to naprawdę duży słój. Zawiera aż 500 ml kosmetyku! Od momentu otwarcia słoika krem zdatny jest do użytku przez 6 miesięcy. Mam nadzieję, że zdążę go zużyć w tym czasie :) Oprócz zakręcanego wieczka słoik wyposażony jest też w ochronne wieczko wewnętrzne.


Jak na kosmetyk morelowy przystało, krem delikatnie pachnie morelami ale zapach ten nie pozostaje na skórze zbyt długo. Konsystencja typowo kremowa, dosyć zwarta ale nie do przesady.
A jak działa na skórę? Na moją wspaniale. Całkowicie się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Zgadzam się z producentem, że krem ten regeneruje i nawilża skórę pozostawiając ją gładką i pachnącą. Tak właśnie jest w moim przypadku, a moja skóra jest naprawdę wymagająca. Jednak idealny kosmetyk prawdopodobnie nie istnieje i w tym też widzę jedną wadę.Chodzi o to, że przy wcieraniu w skórę krem maże się. Dlatego należy nabierać palcami bardzo małe jego ilości. Wówczas szybciej się go wmasuje. Jednak biorąc pod uwagę bardzo dobre działanie na skórę przymykam oczy na ten jeden minus. I tak jestem z niego bardzo zadowolona. 


Morelowy krem do ciała i do rąk kupiłam w tym sklepie ale widziałam go też w innych np. tu.

piątek, 21 marca 2014

ALEPIA Savon Noir Bio z Karmelem



         O czarnym mydle Savon Noir pisałam już kilka razy. Jest to jednak tak dobry kosmetyk, że warto napisać o nim jeszcze raz. Miałam już różne Savon Noir. Klasyczne od Alepii, z eukaliptusem od Savonnerie, z różą damasceńską od l`Orient, a także czarne mydła rosyjskie. Tym razem mam znów Savon Noir Alepia ale z karmelem.




Producent zapewnia, że "Savon Noir Premium z Karmelem jest wyprodukowane wyłącznie z organicznego oleju z oliwek tłoczonego na zimno. Oczyszcza i usuwa martwe komórki skóry, sebum i zanieczyszczenia. Skóra jest miękka, nawilżona i dotleniona. Savon Noir Alepii jest odpowiednie również do twarzy. To mydło peelingujące jest wyjątkowe ze względu na swoją wysoką jakość."
Naturalność tego mydła potwierdza jego skład. Spójrzmy:




99,8% składników jest pochodzenia naturalnego, a 63,9% pochodzi z upraw ekologicznych. Kosmetyk ten posiada certyfikat Ecocert.
Oprócz składników takich jak w Savon Noir klasycznym znajdujemy tu karmel i glicerynę roślinną. Karmel jest naturalnym barwnikiem kosmetycznym, a gliceryna zapobiega wysychaniu kosmetyku i nadaje mu gładkość. Ma również właściwości łagodzące i nawilżające.




Raz w tygodniu, przeważnie w piątek lub w sobotę, urządzam sobie domowe SPA. Takie chwile relaksu po pracowitym tygodniu są wręcz nieocenione. 
Savon Noir ma postać pasty w ciemnym, karmelowym kolorze. Właściwie to jego konsystencja jest czymś pośrednim między marmoladą a galaretką. Należy bardzo uważać, żeby do pojemnika z mydłem nie dostała się woda gdyż wówczas mydło może się po prostu zepsuć. Żeby tego uniknąć przekładam trochę mydła do małej miseczki i zużywam je podczas jednego peelingu.




Zaczynam od umycia całego ciała mydłem Aleppo lub innym naturalnym mydełkiem. Podczas takiego mycia pory skóry otwierają się. Po spłukaniu mydła nabieram trochę Savon Noir, rozcieram w dłoniach do momentu aż przybierze postać białej emulsji, którą aplikuję na całe ciało łącznie z twarzą. Pozostawiam tę emulsje na skórze na kilka minut, a potem, przy pomocy rękawicy kessy, masuję skórę. Jest to wspaniały peeling. Pozostawia skórę miękką i gładką, wręcz jedwabistą. Aż miło ją dotykać!
Po spłukaniu i osuszeniu ciała ręcznikiem aplikuję na skórę olej arganowy. Oczyszczona skóra wręcz pije ten olej. Jeśli akurat nie mam w domu oleju arganowego, to używam inny np. migdałowy, kokosowy. Może też być dobrej jakości krem do ciała.


 
Wspominałam, że nakładam Savon Noir również na twarz. Mam cerę mieszaną, a więc z tłustą strefą T. Często na nosie powstają czarne punkciki, których nie można usunąć podczas mycia twarzy. I tu przychodzi z pomocą Savon Noir i kessa. Całą twarz masuję palcami, z wyjątkiem nosa. Skórę na nosie masuję kessą. Oczywiście robię to bardzo delikatnie, lekko przyciskając kessę do nosa. Efekt jest bardzo dobry, ciemne punkciki znikają. Po osuszeniu twarzy przecieram ją tonikiem i aplikuję aktualnie używany krem. 


Savon Noir Alepii zapakowane jest w plastikowy słoiczek o pojemności 200 ml. Oprócz zakręcanego wieczka słoiczek wyposażony jest jeszcze w drugie, wewnętrzne wieczko ochronne, a więc zawartość słoiczka jest dobrze zabezpieczona przed dostaniem się do środka wody.
Klasyczne Savon Noir odznacza się zapachem oliwkowym. Ja się do tego zapachu przyzwyczaiłam i mi nie przeszkadza. Z lektury blogów kosmetycznych wiem jednak, że wiele osób nie jest w stanie zaakceptować tego zapachu. Mam więc dla nich dobrą wiadomość. Savon Noir z karmelem ma zapach znacznie łagodniejszy i tak delikatny, że prawie niewyczuwalny. 
Moim zdaniem peeling wykonany czarnym mydłem i kessą to świetny sposób na oczyszczenie i odżywienie skóry. Z Savon Noir nie rozstaję się już od kilku lat i prawdopodobnie zostanie tak na długo chociaż czasem, dla urozmaicenia, a także z ciekawości, sięgam też po inne peelingi. Savon Noir z Karmelem Alepii kupiłam tu ale widziałam też je w innych sklepach internetowych.   

sobota, 15 marca 2014

TERMISSA Krem nawilżająco - odżywczy na bazie wody termalnej z Podhala




                Bardzo cieszę się z tego, że na rynku pojawia się coraz więcej kosmetyków naturalnych polskiej produkcji. Lubię je testować i prezentować tu, na blogu. Toteż gdy dostałam propozycję przetestowania kolejnego polskiego produktu, chętnie się zgodziłam. Tym produktem jest Krem nawilżająco - odżywczy na bazie wody termalnej z Podhala, a jego producentem jest niedawno powstała firma TERMISSA.



Producent tak pisze o kremie: "Krem nawilżająco - odżywczy TERMISSA produkowany jest na bazie wody termalnej z Podhala. Zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia docierając do głębokich warstw naskórka i poprawia elastyczność skóry. Woda termalna zawiera minerały, które łagodzą podrażnienia, zapobiegając procesom starzenia się komórek i działaniu czynników zewnętrznych. Zadaniem minerałów jest pobudzenie naturalnej regeneracji komórkowej, nawilżenie skóry oraz przeciwdziałanie jej starzeniu się. Krem bogaty jest w ekstrakt z lnu. Nasienie lnu to surowiec głównie tłuszczowy oraz śluzowy... Len posiada właściwości zmiękczające, łagodzące oraz przyspiesza regenerację naskórka."




Krem TERMISSA zamknięty jest w prostym, plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml. Po odkręceniu wieczka widzimy, że kosmetyk zabezpieczony jest dodatkową nakładką. Słoiczek z kremem schowany jest w kartoniku, na którym znajdziemy opis produktu, skład i inne niezbędne informacje. Skład kremu jest krótki i wygląda tak:



Poznawanie nowego kosmetyku rozpoczynam zazwyczaj od powąchania go. Tak było i tym razem. Okazało się, że kremik ma bardzo ładny i delikatny zapach, który kojarzy mi się ze świeżością. Z kolei konsystencja kremu przypomina mi budyń. Krem jest gęsty i jedwabisty. Dobrze się rozprowadza ale po jego wklepaniu okazuje się, że skóra jest lepiąca się i jakby mokra. Na szczęście szybko to mija i po chwili skóra jest sucha, a krem całkowicie wchłonięty. Można więc bez problemu stosować go pod makijaż.



Krem TERMISSA przeznaczony jest do wszystkich rodzajów cery. Można używać go na dzień i na noc. Na mojej mieszanej cerze sprawdza się idealnie. Bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę. Po użyciu tego kremu skóra jest tak gładka jakbym przed chwilą zrobiła peeling. Poprawia też koloryt twarzy i łagodzi ewentualne podrażnienia. Moim zdaniem jest to bardzo dobry kosmetyk i warto się na niego skusić. Jego dodatkową zaletą jest przystępna cena, kosztuje 30 zł. Kupić można go tu.


 
Na opakowaniu kremu brakuje mi tylko jednej rzeczy, a mianowicie znaczka informującego jak długo krem nadaje się do użytku po otwarciu słoiczka.

Jak już pisałam, firma TERMISSA powstała niedawno i ma w swojej ofercie tylko ten jeden krem. Mam nadzieję, że z czasem firma się rozwinie i zaoferuje nam więcej produktów tak dobrych jak Krem nawilżająco - odżywczy.


 

poniedziałek, 10 marca 2014

BENTLEY ORGANIC Odżywka do wszystkich rodzajów włosów



          Miesiąc temu pisałam o Szamponie do włosów normalnych i przetłuszczających się BENTLEY ORGANIC (klik). Wraz z tym szamponem kupiłam kupiłam też Odżywkę do wszystkich rodzajów włosów tej samej marki.




Producent zapewnia: "Wyprodukowana w 75% ze składników organicznych, z Aloe Vera, rumiankiem, masłem shea, oliwką i słonecznikiem, które nawilżą i odżywią Twoje włosy".


Skład odżywki (INCI): Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Betaine, Coco-Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice Powder*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil*, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil*, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil*, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract*, Limonene*, Glycerin, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Grandis (Grapefruit) Fruit Extract, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Extract, Citrus Tangerina (Tangerine) Fruit Extract, Anthemis Nobilis (Chamomille) Flower Oil*, Tocopherol, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum.
* - składniki pochodzące z certyfikowanych upraw organicznych.




Odżywkę, podobnie jak szampon, otrzymujemy w plastikowej butelce w kształcie walca, a jej pojemność to 250 ml.
Jak na odżywkę jest to kosmetyk o dosyć rzadkiej konsystencji dzięki czemu łatwo rozprowadza się po włosach ale z nich nie ścieka. Ma bardzo ładny zapach. Nazwałabym go cytrusowym z lekką domieszką aromatu kwiatowego.
Odżywkę nakładam na mokre włosy i po kilku minutach spłukuję. Włosy łatwo się rozczesują, a po wyschnięciu są miękkie i błyszczące. Pomimo tych zalet po pierwszym użyciu tej odżywki byłam bardzo niemiło zaskoczona. Włosy owszem, były miękkie i błyszczące ale jednocześnie bardzo się elektryzowały. Przy każdym czesaniu dosłownie stawały dęba. Byłam zaskoczona i zdziwiona gdyż po raz pierwszy zetknęłam się z odżywką która daje takie efekty. Zniechęciłam się do jej używania i odstawiłam do szafki. Po pewnym czasie postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Tym razem włosy się nie elektryzowały. Używam tej odżywki do tej pory i zjawisko elektryzowania w zasadzie nie występuje, czasem się to zdarza ale w niewielkim stopniu.
Nie wiem dlaczego po pierwszym użyciu to elektryzowanie się włosów było takie silne. Może była to reakcja na nowy kosmetyk? A może zależy to np. od pogody? Nasze organizmy też często reagują lepszym lub gorszym samopoczuciem na zmiany pogody. Może dotyczy to również włosów? A może po prostu ta odżywka nie odpowiada moim włosom? Zużyję ją do końca ale następnej butelki raczej nie kupię. 



Odżywka BENTLEY ORGANIC posiada, jak wszystkie kosmetyki tej marki, certyfikat Soil Association. Kupiłam ją, razem z szamponem, tutaj.   

wtorek, 4 marca 2014

SYLVECO Tymiankowy żel do mycia twarzy



                Wypróbowałam już kilka kosmetyków polskiej marki SYLVECO. Byłam z nich zadowolona postanowiłam więc sięgnąć po następny produkt tej marki. Mój wybór padł na Tymiankowy żel do twarzy.



O żelu możemy przeczytać:
"Hypoalergiczny, oczyszczający żel do mycia twarzy z kwasem jabłkowym o aktywnym działaniu wygładzającym i rozjaśniającym. Zawiera bardzo łagodny, ale jednocześnie skutecznym środek myjący, który nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej skóry. Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum, delikatnie złuszcza martwy naskórek i reguluje procesy odnowy jego komórek. Żel został wzbogacony olejkiem i ekstraktem z tymianku, które posiadają właściwości przeciwzapalne i kojące. Systematyczne stosowanie pozwala zachować gładką, zdrową skórę o równomiernym kolorycie." 




Skład żelu (INCI): Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Thymus Vulgaris Extract, Panthenol, Malic Acid, Sodium Benzoate, Thymus Vulgaris (Thyme) Oil.

Skład, jak zwykle w produktach tej marki, taki jak lubię czyli krótki i naturalny. Widzimy tu łagodny detergent, glukozyd laurylowy, otrzymywany z kwasu glutaminowego i kwasów tłuszczowych z oleju kokosowego. Poza tym znajdziemy tu wodę, glicerynę, ekstrakt i olejek z tymianku i kwas jabłkowy. Kwas ten występuje naturalnie w wielu niedojrzałych owocach, w tym w jabłkach. Działa na skórę nawilżająco i rozjaśniająco. Całość zakonserwowana jest benzoesanem sodu, organicznym związkiem chemicznym stosowanym powszechnie jako konserwant żywności.


 
Żel otrzymujemy w przezroczystej plastikowej butelce o pojemności 150 ml. Butelka zaopatrzona jest w pompkę co umożliwia właściwe dozowanie kosmetyku. Pompka cały czas działa bez zarzutu, nie zacina się jak to czasem zdarzało się przy innych kosmetykach. Prawie cała butelka oklejona jest etykietą, która nie niszczy się i nie odkleja w trakcie używania żelu, a ponieważ nie obejmuje całej butelki, mamy możliwość kontrolowania ilości pozostałego do dyspozycji kosmetyku. Szata graficzna jest przyjemna dla oka, typowa dla kosmetyków SYLVECO. Na etykiecie. oprócz podstawowych informacji, znajdziemy też opis kosmetyku i jego składników czynnych. To również jest typowe dla SYLVECO. Butelka jest niewielka i bardzo dobrze układa się w dłoni. Bez problemu można dozować żel posługując się jedną ręką.


 
 Żel ma barwę żółtą i dosyć gęstą konsystencję. Pieni się słabo. Nic dziwnego, wszak w składzie ma tylko jeden delikatny detergent. Jednak ta słaba pienistość nie przeszkadza w dokładnym oczyszczeniu skóry. Radzi sobie nawet ze zmywaniem makijażu. Ma piękny, świeży zapach tymianku. Zapach ten nie utrzymuje się długo na skórze, co zapewne będzie plusem dla osób nie przepadających za ziołowymi zapachami. Ja bardzo lubię ten zapach. Mam cerę mieszaną i nie zauważyłam żeby żel ją wysuszał i ściągał. Podobno jest on dobry dla cery trądzikowej. Tego nie mogę potwierdzić z tej prostej przyczyny, że nie mam trądziku, a pojedyncze wypryski zdarzają mi się niezwykle rzadko. 
Od dawna nie używałam żadnego żelu do mycia twarzy. Od kilku lat myję twarz, podobnie jak całe ciało, mydłami naturalnymi w kostkach. Ten żel jest miłą odmianą. Jest dobrym i naturalnym produktem. Z pewnością skuszę się kiedyś na jego rumiankową wersję. Dodatkowym atutem tego kosmetyku jest niewygórowana cena, kosztował 16,50 zł. Kupiłam go w stacjonarnym sklepie zielarskim, ale można też kupić go w wielu sklepach internetowych np. tu.


 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...