piątek, 31 stycznia 2014

Błonnik Witalny



            Jakiś czas temu, jeszcze w ubiegłym roku, napisał do mnie pan Paweł reprezentujący firmę MAPA ZDROWIA  i zaproponował przetestowanie błonnika witalnego. Zgodziłam się na tę współpracę i w Wigilię Bożego Narodzenia dostałam paczuszkę z błonnikiem niczym gwiazdkowy prezent.



Krótko o błonniku, tak dla przypomnienia. Błonnik nie jest jednolitą substancją. Jest to kompleks substancji pochodzenia roślinnego. W jego skład wchodzą celulozy, hemicelulozy, pektyny, gumy, śluzy, ligniny itp. Błonnik nie jest trawiony przez ludzki układ pokarmowy, a więc nie jest też przyswajalny. Mimo to ma bardzo duże znaczenie dla zdrowia człowieka. Błonnikowi zawdzięczamy:
  • mniejsze wchłanianie cholesterolu i trójglicerydów i, co za tym idzie, obniżenie ich poziomu we krwi,
  • obniżenie poziomu glukozy we krwi,
  • obniżenie ciśnienia tętniczego krwi,
  • przeciwdziała zaparciom i biegunkom,
  • zmniejsza poczucie głodu,
  • oczyszcza organizm z toksyn,
  • wspomaga proces odchudzania,
  • zapobiega nowotworom przewodu pokarmowego.
Niezłe efekty jak na taką niestrawną i nieprzyswajalną substancję. 


Skoro wiadomo iż błonnik pochodzi z roślin, to oczywiste jest, że jego najlepszym źródłem są warzywa i owoce. Niestety, większość z nas jada zbyt mało warzyw i owoców co oznacza niedobory błonnika. W tej sytuacji warto sięgnąć po suplement diety np. po Błonnik Witalny. W suplemencie tym znajdziemy tylko dwa składniki, a mianowicie: nasiona babki płesznik (Plantago psyllium) 80% i łupiny z nasion babki jajowatej (Plantago ovata) 20%

Błonnik otrzymałam zapakowany w torebkę z dosyć sztywnej folii wyposażoną w zamknięcie strunowe. Jest to dobre rozwiązanie gdyż pozwala na szczelne zamknięcie torebki. Doceniłam to zabierając swój błonnik do pracy. Nigdy nic mi się nie wysypało.

Torebka zawiera 360 g błonnika, co wystarcza na miesięczną kurację. Błonnik należy zażywać dwa razy dziennie. 6 g (11ml) błonnika należy wymieszać w szklance letniej wody i wypić przed posiłkiem ale nie później niż 5 minut od przyrządzenia napoju. Z odmierzeniem potrzebnej ilości błonnika nie ma żadnego problemu gdyż do torebki dołączona jest plastikowa miarka ułatwiająca to zadanie.



  Po wsypaniu do szklanki z wodą ziarna błonnika szybko opadają na dno. Ja odstawiałam szklankę na ok. 5 minut i w tym czasie ziarna wytwarzały śluz przypominający ten z siemienia lnianego. Wtedy wystarczyło zamieszać płyn łyżeczką i wypić. Po wytworzeniu śluzu ziarna nie mają już tendencji do natychmiastowego opadania. Moim zdaniem taki płyn jest właściwie bezsmakowy.



Całkowite oczyszczenie organizmu zapewnia trzymiesięczna kuracja Błonnikiem Witalnym. Ja stosowałam go tylko przez miesiąc. Co mi to dało? Dosyć często męczyły mnie zaparcia. Błonnik uregulował te sprawy i w tej chwili o swoich zaparciach mogę mówić w czasie przeszłym.
Mam wrażenie, że jelita w znacznym stopniu oczyściły się ze złogów. Świadczy o tym takie uczucie lekkości w środku jakiego przedtem nie miałam. Dzięki błonnikowi rzeczywiście mniej jadałam. Pęcznieje on w żołądku i na jedzonko pozostaje mniej miejsca. Mniejsze porcje mi wystarczały, a to sprzyja utrzymaniu w ryzach wagi ciała. Czy schudłam? Niewiele, około 1,5 kg. To schudnięcie wcale nie musi świadczyć o ubytku tkanki tłuszczowej. Równie dobrze może być efektem oczyszczenia jelit. W każdym razie i tak weszłam w jedną parę spodni spośród kilku wiszących bezużytecznie w szafie gdyż jakiś czas temu z nich "wyrosłam". Niestety, nie wiem czy obniżył mi się poziom cholesterolu we krwi. W tym celu należało zrobić odpowiednie badania przed i po stosowaniu błonnika, a ja ich nie zrobiłam.


Podsumowując muszę powiedzieć, że z działania Błonnika Witalnego jestem bardzo zadowolona. Ma mnóstwo zalet i jedną wadę. Tą wadą jest cena,
 360 g kosztuje 127 zł. Kupić można go tutaj.




 

sobota, 25 stycznia 2014

SYLVECO Krem brzozowy z betuliną



             Kosmetyki SYLVECO  są od jakiegoś czasu bardzo popularne w blogosferze więc i ja zainteresowałam się tą marką. Pisałam już kiedyś o Rokitnikowej pomadce ochronnej o zapachu cynamonu (klik), o Lekkim kremie rokitnikowym (klik) i o Regenerującym kremie do stóp (klik), a dzisiaj przyszła kolej na Krem brzozowy z betuliną.





Prawie wszystkie kosmetyki SYLVECO zawierają betulinę. Cóż to takiego ta betulina? Jest to substancja znajdująca się w korze brzozy. Betulina nie jest odkryciem współczesnym, jest znana od ponad 200 lat. Po raz pierwszy została wyizolowana z kory brzozowej w roku 1788. To właśnie betulinie brzozy zawdzięczają biały kolor swojej kory.

Ze względu na swoje właściwości betulina jest cennym składnikiem kosmetyków. Jest ona naturalnym antyoksydantem. Wspomaga leczenie zmian skórnych przy łuszczycy i atopowym zapaleniu skóry. Reguluje wydzielanie sebum, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie co powoduje, że sprawdza się w pielęgnacji cery trądzikowej. Pobudza syntezę kolagenu i elastyny w skórze, reguluje jej gospodarkę wodną i lipidową przez co poprawia ukrwienie i koloryt skóry.




Krem brzozowy z betuliną otrzymujemy w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml. Słoiczek schowany jest w kartoniku z pomysłowym, podwójnym zamknięciem.



Krem ten kupiłam z myślą o zimie. Czytałam recenzje na innych blogach, z których wynikało, że jest to gęsty i tłusty krem. Rzeczywiście, jego konsystencja jest właśnie taka. Jest treściwy i tłusty ale w zetknięciu z ciepłem palców szybko się topi i bez trudu można rozprowadzić go po skórze.
Z początku, kiedy to nasza zima raczyła nas pogodą kojarzącą się raczej z wiosną, używałam tego kremiku na noc. Natomiast teraz, gdy dopadły nas mrozy, stosuję go na dzień i czasem na noc.





Krem brzozowy z betuliną  jest bezzapachowy. Znaczy to, że nie jest perfumowany natomiast można wyczuć słaby, naturalny zapach, taki trochę olejowy. Na szczęście nie utrzymuje się długo na skórze. Jest bardzo wydajny. Wystarczy naprawdę niewielka ilość kremu do pokrycia twarzy, szyi i dekoltu. Pozostawia tłustą warstwę ale ona się wchłania. Im bardziej sucha jest skóra tym szybsze jest wchłanianie. Jeżeli chcemy użyć go pod makijaż, to ilość nałożonego na twarz kremu musi być bardzo mała.
Mimo iż jest to krem tłusty to bardzo dobrze spisuje się w roli nawilżacza.Jeśli użyję go na noc, to rano wstaję z miękką, aksamitną cerą, dobrze nawilżoną i natłuszczoną. Obecnie, podczas mrozów, używam go na dzień. Świetnie chroni skórę przed wiatrem i zimnem.


Dodatkowym atutem tego kremu jest fakt, iż jest to właściwie kosmetyk wielozadaniowy. Można używać go nie tylko do twarzy. Świetnie spisuje się jako krem do rąk, do przesuszonej skóry łokci, kolan czy pięt. Mam na ciele skórę suchą, która podczas zimy jest jeszcze bardziej sucha niż w cieplejszych porach roku, zwłaszcza na nogach, a dokładniej na podudziach. I tu kremik brzozowy też dobrze sobie radzi z bardzo suchą i łuszczącą się skórą.





Kolejnym plusem tego kosmetyku jest niewątpliwie jego skład. Zobaczcie:

INCI: Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Grapeseed Oil, Cera Flava, Betulin, Sodium Stearate, Citric Acid.
Mamy piękny, prosty i, przede wszystkim, naturalny skład. Jak widać krem nie jest nafaszerowany konserwantami, a więc i jego termin przydatności do użycia jest krótki. Należy zużyć go w ciągu trzech miesięcy od dnia otwarcia słoiczka.
Kupując ten krem nie sądziłam, że zachwyci mnie tak bardzo. Dla mnie jest to prawdziwy hit i z pewnością następnej zimy też zagości w mojej kosmetyczce. Przetestowałam już kilka produktów SYLVECO i jeszcze żaden mnie nie zawiódł. Z pewnością przetestuję kolejne. Jeszcze jednym plusem tej marki są przystępne ceny. Swój krem kupiłam w stacjonarnym sklepie zielarskim za 24 zł.


sobota, 18 stycznia 2014

DIY - masło do ciała



         Nie jestem biegła w robieniu własnych kosmetyków i dlatego rzadko je robię. Najlepiej wychodzą mi proste masełka do ciała ale też dawno żadnego nie robiłam. Używałam gotowych maseł i kremów do ciała lub po prostu olejków. Przyszedł więc czas żeby to zmienić i wczoraj ukręciłam masełko. Wygląda tak:



Takie masełko robię przeważnie ze składników jakie akurat mam w domu. Bazą z reguły jest masło karite. Tak było i tym razem. Do zrobienia masła użyłam:
  • masło karite - ok. 100g,
  • oliwa z oliwek extra virgin - 50 ml,
  • olej z pestek wiśni - 50 ml,
  • olej z awokado - ok. 30ml,
  • witamina E w płynie,
  • olejki eteryczne.
Wykonanie kosmetyku jest bardzo łatwe. Masło karite wrzuciłam do rondelka i rozpuściłam w kąpieli wodnej.


 
Gdy masło całkowicie się stopiło dodałam do rondelka pozostałe oleje i odstawiłam aby mieszanina tłuszczów przestygła.



Gdy zawartość rondelka była już zimna przelałam wszystko do plastikowej miski, takiej z wysokimi ściankami. Dodałam witaminę E, olejki eteryczne dla zapachu, rozmieszałam i wstawiłam miskę do lodówki. Olejki eteryczne dodajemy według własnego uznania w zależności od tego, jaki zapach chcemy uzyskać. Po kilkunastu minutach miskę wyjmuję z lodówki i miksuję używając miksera z końcówką do ubijania piany z białek. Zmiksowany tłuszcz wygląda tak:



Moja miska z wysokimi ściankami ma intensywny, pomarańczowy kolor i dlatego tak to wygląda. Właśnie ze względu na miksowanie potrzebna jest miska głęboka, z wysokimi ściankami. Chodzi o to, żeby nie zachlapać tłuszczem wszystkiego wokół nas i nie mieć dodatkowej pracy w postaci sprzątania kuchni :)
Po zmiksowaniu miska znów wędruje do lodówki. Wyjmujemy ją co kilka minut i miksujemy. Tłuszcz coraz bardziej gęstnieje.



Gdy osiągnie konsystencję gęstego majonezu, masełko możemy uznać za gotowe.



Teraz przekładamy kosmetyk do pojemnika, w którym zamierzamy go przechowywać. Ja przełożyłam masło do ceramicznego słoiczka ozdobionego rysunkiem lawendy.

Zrobione w ten sposób masło ma lekką, delikatną konsystencję przypominającą mus. Bardzo łatwo rozpuszcza się od temperatury ciała, a więc dobrze rozprowadza się po skórze i szybko się wchłania. Nie ma potrzeby przechowywania masełka w lodówce. Nie zawiera ono wody, a więc z pewnością nie zepsuje się zanim zdążę je zużyć. Teraz "lawendowy" słoiczek z masełkiem zdobi moją łazienkową półkę, a ja z przyjemnością używam samodzielnie wykonanego kosmetyku.




 Czy Wam też zdarza się "popełniać" własne kosmetyki? Jeśli tak, to pochwalcie się :)

środa, 8 stycznia 2014

Trochę nowości...




                  ...tak, tylko trochę. Dlaczego? Dlatego, że staram się zużywać kosmetyczne zapasy. Te zapasy mają przeważnie postać częściowo zużytych kosmetyków i trzeba je powykańczać nie czekając aż się przeterminują. Żeby to się udało konieczne jest ograniczenie napływu nowości i dlatego jest ich tylko trochę. Oto one:



Szampon do włosów normalnych i przetłuszczających się oraz Odżywka do wszystkich rodzajów włosów  marki Bentley Organic zakupione w sklepie MATIQUE. Tych produktów już używam więc pewnie niedługo będą recenzje.

Kolejne nowości:



Khadi Olejek antycellulitowy z 10 ajurwedyjskich ziół, oraz Mydło Royal Arabian Night 7 olejów. Na recenzje tych kosmetyków trzeba będzie poczekać dłużej gdyż otrzymałam je dopiero dzisiaj. Pochodzą z perfumerii orientalnej YASMEEN



Ciekawa jestem, co myślicie o moich nowych nabytkach? W tajemnicy zdradzę Wam, że lada dzień dotrze do mnie jeszcze jedna, niewielka paczuszka. Przybędzie z Lawendowej Farmy.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

SYLVECO Regenerujący krem do stóp



             Pisałam niedawno, że od dłuższego czasu nie miałam kremu pod oczy. Tak samo było z kremami do stóp. Po kąpieli stopy traktowałam tym, co całe ciało czyli jakimś kremem do ciała lub olejem. Na efekty nie narzekałam i nie odczuwałam specjalnej potrzeby zakupu kremu do stóp. Jednak jakiś czas temu, w ramach ochoty na odmianę oraz poznawania produktów marki SYLVECO, skusiłam się na taki kremik.




Na stronie producenta możemy przeczytać:
"Hypoalergiczy, regenerujący krem do stóp, zawierający tylko naturalne składniki, przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji suchej i zniszczonej skóry. Intensywnie i głęboko nawilża, natłuszcza i zmiękcza zrogowaciały, popękany naskórek. W skład kremu wchodzą roślinne ekstrakty aloesu oraz brzozy, które łagodzą podrażnienia, działają przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo."
Według producenta krem
  • przywraca pękającej skórze właściwy poziom nawilżenia,
  • skutecznie likwiduje wszelkie zrogowacenia, zgrubienia, odciski,
  • łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia,
  • intensywnie regeneruje szorstką, zniszczoną skórę,
  • gwarantuje natychmiastowy efekt wygładzenia,
  • regularne stosowanie kremu pozwala odzyskać stopom naturalny, zdrowy wygląd.


Skład kremu (INCI): Aqua, Glycine Soya Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Sorbinian Stearate, Sucrose Cocoate, Argania Spinosa Kernel Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Laurus Nobilis Oil, Betulin, Potassium Sorbate, Cera Alba, Rosmarinus Officinalis Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Lupeol, Oleanolic Acid, Betulinic Acid.



Krem otrzymujemy w miękkiej, plastikowej tubie, a ta z kolei zamknięta jest w kartoniku. Tuba zawiera 75 ml kremu. Charakterystyczne dla kosmetyków SYLVECO jest to, iż wszystkie ścianki opakowań wykorzystane są na opis danego produktu. Tak samo jest w tym przypadku. Na opakowaniach znajdziemy nie tylko informacje wymagane przez prawo np. skład kosmetyku, czy nazwa i adres producenta. Mamy też opis działania kremu, wymienione i krótko scharakteryzowane są składniki aktywne. Takie informacje pomocne są w dokonywaniu świadomych i trafionych zakupów.




  Regenerujący krem do stóp SYLVECO  jest kosmetykiem o lekkiej konsystencji. Dobrze i szybko wchłania się w skórę czyniąc ją jednocześnie miękką i gładką. Ma ładny, świeży zapach. Jest to zapewne zasługa olejku rozmarynowego, będącego też silnym antyseptykiem.
Krem rzeczywiście regeneruje szorstką skórę nawilżając ją i natłuszczając. Nic dziwnego, ma przecież w składzie kilka wartościowych olejów. Odcisków, niestety, nie zlikwidował, czego zresztą nie oczekiwałam. Nie wierzę w to, żeby jakikolwiek kosmetyk był w stanie tego dokonać.
Podsumowując, z kremu jestem zadowolona. Uważam, że jest to dobry, naturalny produkt za niewygórowaną cenę. Kosztował 19 zł. Z pewnością warto do niego wracać.



środa, 1 stycznia 2014

Nowy Rok 2014!





Kilka minut temu przywitaliśmy Nowy, 2014, Rok.
Z tej okazji życzę Wam wszystkiego najlepszego.
Oby udało się zrealizować plany,
oby wszystkie postanowienia noworoczne
stały się rzeczywistością
i oby wszystkie marzenia się spełniły.
Szczęśliwego Nowego Roku!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...