sobota, 30 marca 2013

Życzenia świąteczne









Wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom
mojego bloga
życzę radosnych i spokojnyc
Świąt Wielkanocnych.
Sandra  
 

środa, 27 marca 2013

PLANETA ORGANICA Hammam Body Soap



                    czyli  Mydło do sauny i pod prysznic.
Kupiłam to mydło pod wpływem pozytywnych recenzji na innych blogach. Poza tym poznałam już czarne mydło Savon Noir od Alepii i byłam ciekawa innego produktu służącego do tego samego celu. No i jeszcze producent czyli rosyjska firma PLANETA ORGANICA. Wypróbowałam już jeden produkt tej marki, a mianowicie Czarną Marokańską Maskę do Włosów (klik ) i jestem nią zachwycona. Pomyślałam więc, ze inny kosmetyk tego samego producenta może być równie dobry.





PLANETA ORGANICA zapewnia o naturalności swoich produktów. Czy skład tego mydła to potwierdzi? Zobaczmy.

Skład: Aqua, Potassium Olivate (z oliwy z oliwek), Glycerine, Organic Rosa Damascena Flower Oil (organiczny olejek różany), Propolis Extract (ekstrakt z propolisu), Lawsonia Inermis Extract (ekstrakt z henny jemeńskiej), Olea Europea Fruit Oil (olejek z oliwek), Organic Eucalyptus Globulus Leaf Oil (organiczny olejek eukaliptusowy), Pogostemon Cablin Oil (olejek z paczuli), Cinnamonum Verum Bark Oil (olejek cynamonowy), Propolis, Organic Laurus Nobilis Leaf Oil (organiczny olejek laurowy), Prunus Persica Kernel Oil (olejek brzoskwiniowy), Juglans Regia Kernel Oil (olejek z orzechów włoskich), Caramel. 




Skład potwierdza naturalność mydła. Zawiera ono wiele cennych, naturalnych substancji. Producent tak pisze o tym kosmetyku:

" W propolisie znajduje się bardzo wiele cennych substancji organicznych takich jak flawonoidy, terpeny, glikozydy, które bardzo korzystnie wpływają na nasz organizm. Propolis delikatnie oczyszcza skórę i stymuluję zachodzące w niej procesy regeneracji.
Mydło zostało sporządzone zgodnie z bardzo starą recepturą Hammam. Organiczny olejek różany wchodzący w skład mydła odmładza, poprawia koloryt skóry i dodaje jej delikatności. Henna jemeńska i organiczny olejek eukaliptusowy posiadają silne działanie antyseptyczne i antyoksydacyjne. Intensywnie odżywiają i zmiękczają skórę przeciwdziałając jej wysuszeniu." 





 

 Moja opinia: 
 Jak już pisałam wyżej, kupiłam to mydło pod wpływem pozytywnych recenzji na innych blogach gdzie zachwycano się, między innymi, jego pięknym zapachem. Gdy otrzymałam przesyłkę natychmiast ją rozpakowałam, wyjęłam pojemnik z mydłem, odkręciłam i powąchałam. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Zamiast pięknego, różanego zapachu poczułam tylko zapach eukaliptusa i, prawdę powiedziawszy, kojarzył mi się on z wonią... pasty do butów. Zawiodłam się bardzo. No ale cóż, skoro kupiłam, to trzeba je zużyć.
Po otwarciu pudełka okazało się, że na jego powierzchni położony jest listek. Nie wiem co to za listek, podejrzewam, że laurowy. Ot, taki sympatyczny drobiazg.




 
Konsystencja mydła przywodzi na myśl galaretkę w kolorze czerwono-rdzawym.
Wiele razy robiłam sobie domowe spa-hammam z użyciem mydła Savon Noir i rękawicy do peelingu - kessy. Tak samo postanowiłam użyć tego mydła. Rozgrzałam skórę dobrze ciepłą wodą, nalożyłam na nią mydło i zaczęłam peeling kessą. I tu spotkała mnie niespodzianka! Prawdopodobnie pod wpływem temperatury rozgrzanego ciała i kessy z mydła zaczął uwalniać się piękny zapach. Teraz naprawdę pachniało ono różą. Tym zapachem byłam zachwycona.



 
 Po wymasowaniu mydłem i kessą całego ciała spłukałam je wodą i wytarłam ręcznikiem. Efekt był wspaniały. Skóra była jedwabiście gładka i na dodatek pięknie pachniała. Taki domowy niby hammam robię raz w tygodniu i za każdym razem zachwycam się efektami. Mydło Planeta organica jest świetnym i naturalnym produktem. Warto je kupić i ja z pewnością zrobię to jeszcze niejeden raz.







                   

sobota, 23 marca 2013

KALLOS Maska do Włosów CAROTA



           Jakiś czas temu, a dokładnie w listopadzie ubiegłego roku, kupiłam dwie maski do włosów marki KALLOS. Jedną z nich była maska o nazwie Argan, pisałam o niej tutaj. Druga nosi nazwę Carota.





Maska Argan rozczarowała mnie gdyż okazało się, że kosmetyk o nazwie ARGAN nie zawiera nawet odrobiny oleju arganowego. A jak jest z maską CAROTA?
Jej skład jest taki:
Aqua (woda), Cetearyl Alcohol (emolient tworzący na włosach i skórze warstwę okluzyjną), Cetrimonium chloride (substancja kondycjonująca włosy, ma działanie antystatyczne),  Dipalmytoylethyl Hydroksyethylmonium Methosulfate (humektant o działaniu zmiękczającym i antystatycznym), Cyclomethicone (mieszanka silikonów), Linum Usitatissimum (len zwyczajny), Zea Mays (kukurydza zwyczajna), Dimethiconol (silikon lotny, emolient),
Parfum (substancje zapachowe), Benzyl Alcohol (konserwant, składnik kompozycji zapachowych), Methylchloroisothiazolinone (konserwant, może działać alergizująco), Methylisothiazolinone (konserwant, może być przyczyną alergii), Isopropyl Mirystate (emolient, substancja natłuszczająca, nawilżająca, wygładzająca), Daucus Carota (marchew zwyczajna), Citric Acid (kwas cytrynowy), CI 12085, CI 11680 (barwniki), Hexyl Cinnamal (substancja zapachowa).






Ze składu kosmetyku wynika, że znajdują się w nim w zasadzie tylko trzy składniki naturalne, a mianowicie: marchew, len i kukurydza. Są one, niestety, skąpane w morzu chemii. I dziwna rzecz z tą marchwią.  Maska nosi nazwę "Carota", co sugeruje, że jest ona oparta na bazie marchewki. Tymczasem rzeczona marchewka znajduje się na samym końcu składu, co oznacza, że jej ilość w produkcie jest wręcz symboliczna i właściwie nie mająca znaczenia dla działania kosmetyku. Poza tym okreslenie Daucus Carota (marchew) jest bardzo ogólnikowe. Nie wiemy, czy maska zawiera olej z nasion marchwi czy macerat olejowy, a może sok czy ekstrakt... Bardzo to tajemnicze. Tak samo potraktowane są pozostałe dwa naturalne składniki czyli len i kukurydza.





Moja opinia:
Maska ma ładny, pomarańczowy kolor. Zapach - w miarę przyjemny lecz ani trochę nie kojarzący się z marchewką, za to wyraźnie wyczuwa się chemię. Kremowa konsystencja maski sprawia, że łatwo rozprowadza się ją po włosach i nie ścieka z głowy. Włosy po jej użyciu łatwo się rozczesują, są gładkie i lśniące. Do zalet tej maski zaliczyłabym jeszcze jej dobrą wydajność.
Czy jeszcze kiedyś kupię kosmetyki Kallos? Nie wiem. Prawdę mówiąc zraziłam się do tej marki. Kupiłam dwie maski i co? Jedna to maska Argan bez arganu, druga to Carota ze śladową ilością owej karoty, a przecież marchew nie jest surowcem drogim. Faktem jest, że te maski są bardzo tanie ale czy to usprawiedliwia mijanie się z prawdą? Odnoszę wrażenie, że Kallos jest firmą niepoważną i lekceważącą swoje klientki, a chyba nikt nie lubi być lekceważony.




niedziela, 17 marca 2013

DECUBAL Intensive Cream



           czyli  Intensywnie Odżywczy i Regenerujący Krem do Skóry Suchej i Atopowej.





W zestawie kosmetyków DECUBAL, który otrzymałam do testowania, znajdują się trzy różne kremy do ciała. Testowanie zaczęłam od tego kremu ponieważ jest on intensywnie odżywczy i regenerujący, a moja skóra jest, niestety, w kiepskim stanie.

Producent tak opisuje ten kosmetyk:
"Ten krem jest kremem tłustym, zawierającym 71% lipidów i przeznaczony jest do zastosowania na szczególnie narażone, uszkodzone, spękane, zaczerwienione i podrażnione obszary na skórze. Krem zawiera aktywne składniki - między innymi kompleks ceramidów identycznych z tymi występującymi w skórze oraz witaminę B3, która regeneruje i aktywuje w skórze produkcję dokładnie tych składników tłuszczowych, których suchej skórze brakuje. Olejek jojoba zmiękcza i koi skórę. Lekka konsystencja powoduje, że krem jest przyjemny w użyciu nawet przy bardzo wrażliwej skórze." 

Skład kremu:




Petrolatum - inaczej wazelina, emolient tłusty otrzymywany z ropy naftowej. Nie powoduje powstawania zaskórników. Działa na skórę pośrednio nawilżająco tworząc warstwę okluzyjną zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody ze skóry.
Paraffinum Liquidum - parafina zwana też olejem mineralnym. Emolient tłusty, produkt uboczny destylacji ropy naftowej, posiada właściwości komedogenne tzn. może powodować powstawanie zaskórników. Działa pośrednio nawilżająco, zmiękcza i wygładza skórę.
Aqua - wiadomo, woda,
Pentylene Glycol - glikol pentylenowy, humektant tzn. substancja nawilżająca,
Cetearyl Alcohol - emolient tłusty, działa pośrednio nawilżająco, poprawia konsystencję kosmetyku,
Methyl Glucose Sesquistearate - kolejny emolient o pośrednim działaniu nawilżającym, pełni też funkcję emulgatora,
PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate - emulgator,
Niacinamide - witamina B3, odżywia skórę,
Simmondsia Chinensis Oil - olej jojoba,
Ceramide 3, Ceramide 6 II - ceramidy, substancje organiczne z grupy lipidów, są naturalnym składnikiem naskórka. Ceramidy w kosmetykach sprawiają, że skóra staje się miękka i elastyczna, spowalniają procesy starzenia się skóry,
Phytosphingosine - ceramid pochodzenia roślinnego,
Cholesterol - emolient tłusty, tworzy na powierzchni skóry warstwę okluzyjną przez co pośrednio nawilża skórę, pełni też funkcję emulgatora,
Galactoarabinan - naturalny polisacharyd otrzymywany z modrzewia, działa przeciwzmarszczkowo i lekko złuszczająco,
Xanthan Gum - polisacharyd pochodzenia mikrobiologicznego, naturalny emulgator i zagęszczacz,
Caprylic/Capric Triglyceride - emolient tłusty, pośrednio nawilża skórę, poprawia konsystencję kosmetyków,
Sodium Stearoyl Lactylate - emulgator uzyskiwany z soli sodowej kwasu mlekowego, nawilża i wygładza skórę, posiada zdolność przenikania do głębszych warstw skóry ułatwiając jednocześnie transport innych substancji czynnych w głąb skóry,
Sodium Citrate - cytrynian sodu, zwiększa trwałość kosmetyku i reguluje PH,
Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate - emolient, emulgator i sufraktant pochodzenia roślinnego,
Tocopherol - witamina E, antyoksydant,
Stearic Acid - kwas stearynowy, stabilizator, ułatwia transport substancji czynnych do głębszych warstw skóry,
Palmitic Acid - kwas palmitynowy otrzymywany z oleju palmowego, nawilżacz i emulgator,
Citric Acid - kwas cytrynowy, reguluje PH,
Sodium Hydroxide - wodorotlenek sodu, reguluje PH.


   

Moja opinia:
Krem zamknięty jest w czerwonej, plastikowej tubie o pojemności 100 ml. Nie jest łatwo wycisnąć go z tubki, a to za sprawą jego gęstej konsystencji. Jestem przekonana, że nie uda się go wycisnąć do końca i już wkrótce będę musiała rozciąć tubę i pozostały krem przełożyć np. do małego słoiczka. 
Jak już wspominałam tuba zawiera 100 ml kremu. Nie jest to dużo jak na kosmetyk do ciała. Kilka razy użyłam go do całego ciała ale gdy zobaczyłam w jakim tempie go ubywa, to zaczęłam smarować nim tylko  najbardziej przesuszone i łuszczące się obszary skóry.



Krem jest bardzo tłusty. Nic dziwnego, zawiera przecież aż 71% substancji tłuszczowych. Nie przeszkadza mi to wcale, lubię takie tłuste "mazidła" do ciała. Pomimo tej tłustości i gęstości krem łatwo rozprowadza się po skórze. Nie maże się i dobrze się wchłania. Skóra po jego użyciu jest miękka, gładka i delikatnie natłuszczona.
Ten krem, podobnie jak i pozostałe kosmetyki DECUBAL, jest bezzapachowy. Może i wyczuwam bardzo słaby aromat kojarzący się z olejem ale, moim zdaniem, nie obniża to jakości kosmetyku. Nie jest perfumowany i nie zawiera konserwantów. Nie jestem zachwycona faktem iż w jego składzie, i to na samym początku, znajdują się wazelina i parafina czyli substancje ropopochodne. Z reguły unikam takich składników w kosmetykach. Tym razem jednak jestem miło zaskoczona. Krem Intensywnie Odżywczy nie podrażnia mojej bardzo suchej i w wielu miejscach łuszczącej się i uszkodzonej skóry, która jeszcze nie całkiem doszła do siebie ale jej stan wyraźnie się poprawił.


  
DECUBAL Intensive Cream jest aptecznym dermokosmetykiem, a jego cena oscyluje w granicach 20 zł. Moim zdaniem kremik wart jest tej ceny. 

piątek, 15 marca 2013

Muszę się pochwalić :)



              W lutym wzięłam udział w konkursie - zagadce na blogu Mydła Naturalne. Udało się! Wygrałam mydełko! (klik). Trzeba było trochę poczekać na to mydełko gdyż było świeżo zrobione i musiało poleżakować i dojrzeć. Doczekałam się. Wczoraj listonosz przyniósł przesyłkę z tym oto cudeńkiem:





Mydełko było opakowane w celofan i przewiązane rafią. Prezentowało się wspaniale. Po rozpakowaniu wygląda tak:





Joanna, autorka bloga Mydła Naturalne robi te śliczności sama. Podziwiam jej mydlarski kunszt. Jej najnowsze dzieło to mydlane jaja wielkanocne klik.

Teraz o tym mydełku mogę powiedzieć tylko tyle, że ślicznie wygląda i ma ładny, świeży zapach. Więcej będę mogła powiedzieć jak je przetestuję. Oczywiście będzie recenzja.
Dziękuję Ci, Joasiu, za to mydełko, do złudzenia przypominające kawałek smakowitego sernika. Aż chce się je zjeść!


 


czwartek, 14 marca 2013

NEOBIO Krem odżywczy Magnolia



              Cera mieszana... wiele kobiet ma taką właśnie cerę i ja też się do nich zaliczam. Wiemy jak trudny w pielęgnacji jest ten rodzaj cery. Charakteryzuje się ona tłustą strefą T (czoło, nos i broda) ze skłonnościami do zaskórników i rozszerzonych porów oraz suchą, rzadziej normalną, skórą policzków i szyi. Ideałem by było używanie do pielęgnacji strefy T kosmetyków do cery tłustej, a do suchych partii skóry - preparatów do takiej właśnie cery przeznaczonych. Nie da się jednak ukryć, że taka pielęgnacja byłaby zbyt kłopotliwa. Na szczęście producenci kosmetyków, również tych naturalnych, wychodzą naprzeciw potrzebom cer mieszanych i na rynku można znaleźć kremy, toniki, mleczka itp. produkty przeznaczone właśnie do cery mieszanej.

Jakiś czas temu odkryłam jeden z takich kosmetyków, a mianowicie Krem odżywczy Magnolia marki NEOBIO.





 O kremie możemy przeczytać:
"Zawiera wyciąg z kwiatów magnolii, olej z pestek winogron i organiczny oczar. Połączenie tych składników w pełni zaspokaja skomplokowane potrzeby cery mieszanej, nawilża i jednocześnie przeciwdziała jej zanieczyszczeniu. Charakterystyczna dla tego typu skóry - strefa T (czoło, nos, broda) pozostaje matowa."






Skład kremu:




Moja opinia:
Krem odżywczy Magnolia  jest moim pierwszym kosmetykiem marki NEOBIO. Zetknęłam się z nim przypadkowo. Robiłam kiedyś zakupy kosmetyczne w jednym ze sklepów internetowych i w paczuszce, oprócz zamówionych produktów, znalazłam również kilka próbek. Między innymi była próbka tego kremu. Zużyłam ją i krem wydał mi się interesujący więc przy następnych zakupach zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie. 
Krem zamknięty jest w plastikowym, kwadratowym słoiczku o pojemności 50 ml, a słoiczek schowano w kolorowym kartoniku.





Jest to preparat o jasnej, kremowej barwie i delikatnym, kwiatowym zapachu. Jeśli idzie o konsystencję, to nie jest ona rzadka niczym mleczko, ale nie jest też zbyt gęsta. Ja ten krem oceniam jako lekki. Dobrze i szybko się wchłania i pozostawia skórę matową, a jednocześnie dobrze nawilżoną. Moja skóra świetnie go znosi. Krem jej nie podrażnia i nie zapycha porów. Stosuję go na dzień, ale można też używać go na noc.

Ważnym atutem kremu Magnolia są certyfikaty:






Jeden z nich to certyfikat BDIH. Do produkcji kosmetyków oznaczonych tym certyfikatem używane są naturalne surowce, głównie roślinne uzyskiwane z kontrolowanych upraw ekologicznych lub z roślin dziko rosnących. Drugi certyfikat to EcoControl. Jest to międzynarodowa instytucja certfikująca naturalne i organiczne kosmetyki. Ten certyfikat gwarantuje, że w produkcji kosmetyków nie używane są pochodne przemysłu petrochemicznego, pochodne organizmów modyfikowanych genetycznie, a składniki roślinne pochodzą z kontrolowanych upraw ekologicznych.
Krótko mówiąc spodobał mi się ten krem i zapewne będę do niego wracała, a być może skuszę się także na inne kosmetyki z linii Magnolia np. tonik czy żel oczyszczający.





Czy Wy poznałyście już kosmetyki tej marki? Jeśli tak, to co o nich sądzicie?

niedziela, 10 marca 2013

LUVOS Maseczka nawilżająca z olejkiem migdałowym



              Jesienią ubiegłego roku miałam szczęście wygrać nagrodę w rozdaniu u Łucji z Agulkowego Pola. Wśród kosmetyków wchodzących w skład nagrody znajdowały się dwie maseczki marki LUVOS. O jednej z nich pisałam tutaj, a dziś przyszedł czas na drugą czyli Maseczkę nawilżającą z olejkiem migdałowym.





Kosmetyki LUVOS pojawiły się na wielu blogach kosmetycznych w ubiegłym roku. Blogerki bardzo je chwaliły (i chwalą nadal), a niektóre z nich ogłosiły tę markę swoim kosmetycznym odkryciem roku. I wcale im się nie dziwię. Produkty LUVOS wytwarzane są na bazie glinki lessowej wyjątkowo bogatej w składniki mineralne. Producent łączy tę glinkę z wieloma składnikami roślinnymi, co daje ciekawe efekty w postaci wysokiej jakości kosmetyków.

Skład maseczki wygląda tak:


  • Aqua - woda,
  • Alcohol - alkohol,
  • Caprylic/Capric Triglyceride - emolient tłusty. Na powierzchni skóry i włosów tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą nadmiernemu odparowywaniu wody. Jest to pośrednie działanie nawilżające. Zmiękcza i wygładza skórę i włosy,
  • Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba,
  • Stearate Citrate - emulgator,
  • Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej ze słodkich migdałów,
  • Glyceryl Stearate - emolient, tworzy warstwę okluzyjną dzięki czemu ma działanie pośrednio nawilżające,
  • Cetearyl Glucoside - emulgator. Substancja bardzo łagodna dla skóry, zmniejsza ewentualne działanie drażniące innych składników kosmetyku,
  • Bentonite - krzemian glinu. Zagęstnik, poprawia konsystencję preparatu,
  • Xylithylglucoside - pochodna glukozy i ksylitolu (cukru brzozowego),
  • Anhydroxylitol - bezwodny ksylitol. Wiąże wodę w skórze przez co wykazuje właściwości nawilżające i nadaje gładkość skórze,
  • Xylitol - cukier brzozowy,
  • Helianthus Annuus Seed Oil - olej słonecznikowy,
  • Tocopherol - witamina E. Substancja o działaniu antyoksydacyjnym, spowalnia procesy starzenia się skory. Jest również konserwantem tłuszczowych składników kosmetyku,
  • Maris Sal - sól morska, w kosmetykach pełni funkcję zagęszczacza,
  • Xanthan Gum - guma ksantanowa. Jest to substancja pochodzenia bakteryjnego, w kosmetykach, a także w produktach spożywczych pełni rolę zagęstnika,
  • Sodium Hydroxide - wodorotlenek sodu. Jego zadaniem jest utrzymanie odpowiedniego PH w kosmetyku,
  • Parfum (Natural Essential Oils) - substancje zapachowe (naturalne olejki eteryczne),
  • CI 77891 (Titanium Dioxide) - dwutlenek tytanu, zagęszcza emulsje. Jest bardzo dobrym filtrem przeciwsłonecznym. Zdania co do jego szkodliwości są podzielone,
  • CI 77492 (Iron Hydroxides) - wodorotlenek żelaza, w kosmetykach stosowany jako pigment,
  • CI 77499 (Iron Oxides) - tlenek żelaza żółty, powszechnie stpsowany w kosmetykach jako barwnik,
  • CI 77491 (Iron Oxides) - tlenek żelaza, tzw. czerwień żelazowa, w kosmetykach pełni funkcję pigmentu.   
Skład uważam za dobry. Zastrzeżenia mogłabym mieć co do dwutlenku tytanu. Jest on jednak nisko w składzie, a więc jego ilość w maseczce jest niewielka. Poza tym dwutlenek tytanu jest szkodliwy wówczas, gdy jego cząsteczka pochłonie kwant świetlny. Wówczas taka cząsteczka zmienia się w jeden z najsilniejszych prooksydantów, który przyspiesza procesy starzenia się komórek. Z maseczką na twarzy raczej nie wychodzimy na słońce, a więc ta niewielka ilość nie powinna być szkodliwa dla skóry.

Co obiecuje nam producent?  


      
Podoba mi się, że tych obiecanek nie ma zbyt dużo. Maseczka ma porządnie nawilżyć skórę, co zaowocuje wzrostem jej elastyczności.

Saszetka z maseczką podzielona jest na dwie części, co ułatwia jej dwukrotną aplikację. Zawartość jednej części z powodzeniem wystarcza na pokrycie skóry twarzy, szyi i dekoltu. Kosmetyk ma postać gładziutkiego, jedwabistego kremu w kolorze beżowym.





Ma delikatny i bardzo przyjemny, kwiatowy zapach. Nałożyłam ją na skórę i, zgodnie z zaleceniem producenta, trzymałam 15 minut. Oczywiście wcześniej zrobiłam peeling twarzy. Maseczka nie ma skłonności do szybkiego zasychania. Myślę, że jest to zasługa zawartych w niej olejków.
Po kwadransie zmyłam maskę ciepłą wodą. Skóra była gładka, nawilżona i lekko natłuszczona. Posiadaczki cery tłustej mogą, prawdopodobnie, nie nakładać już kremu. Ja mam cerę mieszaną, nałożyłam więc krem na suchą skórę policzków.

Spośród kosmetyków marki LUVOS poznałam dopiero te dwie maseczki. Na tej podstawie wyrobiłam sobie dobrą opinię o tej marce i chyba wkrótce skuszę się na jej inne produkty. Lubię glinki, a te kosmetyki oparte są na glince lessowej. Myślę, że się nie zawiodę.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...