wtorek, 29 maja 2012

TAG: Wiem co jem!





Otagowała mnie  LIMONKA, autorka bloga Natura z LIMONKĄ. Bardzo dziękuję za otagowanie.




ZASADY:

  • 1. Napisz, kto Cię otagował i przedstaw zasady.
  • 2. Zamieść banner i odpowiedz na pytania.
  • 3. Otaguj kolejne pięć osób.
PYTANIA:
  • 1. Czy uważasz, że odżywiasz się zdrowo?
  • 2. Czy zwracasz uwagę na skład produktów spożywczych? Jeśli tak, to jakich składników unikasz?
  • 3. Jesz dużo owoców i warzyw?
  • 4. Czy kiedykolwiek się odchudzałaś? Na jakiej diecie? Zamierzasz się odchudzać w przyszłości?
  • 5. Czy czujesz się dobrze w swoim ciele?
  • 6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
  • 7. Czy lubisz gotować?
  • 8. Co chciałabyś wyeliminować z diety, a co do niej wprowadzić i dlaczego?
  • 9. Czego nie możesz przełknąć, a co mogłabyś jeść cały czas?
  • 10. Ile posiłków jesz dziennie?
  • 11. Wypijasz odpowiednią ilość wody? (min. 8 szklanek dziennie)? 


ODPOWIEDZI  NA  PYTANIA:
  • 1. Czy uważasz, że odżywiasz się zdrowo?
Staram się odżywiać zdrowo, ale nie zawsze mi to wychodzi tak jak bym chciała. Czasem jest to skutkiem wieloletnich przyzwyczajeń, a czasem okoliczność np. uroczystości rodzinne czy przebywanie poza domem.
  • 2. Czy zwracasz uwagę na skład produktów spożywczych? Jeśli tak, to jakich składników unikasz?
Oczywiście, że zwracam uwagę na skład produktów. Generalnie staram się nie kupować żywności wysoko przetworzonej, a jeśli już muszę kupić tego rodzaju produkt, to unikam wszelkich chemicznych dodatków typu konserwanty, poprawiacze smaku, wyglądu, zapachu ze słynnym glutaminianem sodu na czele. 

  • 3. Jesz dużo owoców i warzyw?
Tak, staram się jeść dużo warzyw i owoców.
  • 4. Czy kiedykolwiek się odchudzałaś? Na jakiej diecie? Zamierzasz się odchudzać w przyszłości?
Oczywiście, że się odchudzałam, jak chyba większość kobiet. Kilka lat temu odchudzałam się przy pomocy produktów Herbalife. Potem przez jakiś czas stosowałam dietę strukturalną. Oba sposoby były skuteczne. Czy w przyszłości zamierzam się odchudzać? Trudno powiedzieć. Jeśli zdarzy mi się przytyć to pewnie będę się odchudzać. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
  • 5. Czy czujesz się dobrze w swoim ciele?
W zasadzie tak. Co prawda nie miałabym nic naprzeciw, żeby niektóre części tego ciała były bardziej doskonałe, ale nigdy w tym celu nie zdecydowałabym się na operację plastyczną. 
  • 6. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
Właściwie nie mam jednej ulubionej potrawy. Mam przez pewien czas apetyt na jakąś potrawę czy potrawy, potem mi to przechodzi i mam apetyt na inne.
  • 7. Czy lubisz gotować?
Kiedyś lubiłam. Teraz, po wielu latach obowiązkowego gotowania, to  "lubienie" w znacznym stopniu mi przeszło. Lubię natomiast różne kulinarne eksperymenty i testowanie nowych przepisów.
  • 8. Co chciałabyś wyeliminować z diety, a co do niej wprowadzić i dlaczego?
Chciałabym wyeliminować gluten i nabiał, ale to też nie za bardzo mi się udaje. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Wprowadzić bym chciała jeszcze więcej warzyw i owoców, oczywiście surowych.
  • 9.Czego nie możesz przełknąć, a co mogłabyś jeść cały czas?
Przełknąć nie mogę owoców morza. Natomiast cały czas mogłabym jeść owoce. Uwielbiam owoce. Wszystkie.
  • 10. Ile posiłków jesz dziennie?
Jadam 4 - 5 posiłków.
  • 11. Wypijasz odpowiednią ilość wody? (min. 8 szklanek dziennie)?
Nie, nie piję tyle wody. Wypijam od dwóch do czterech szklanek dziennie, ale poza tym pijam też inne napoje; kawa, herbata, herbatki ziołowe, soki własnej roboty. Poza tym staram się słuchać mojego organizmu i piję przede wszystkim wtedy gdy organizm się tego domaga tzn. gdy chce mi się pić lub gdy mam ochotę na jakiś napój.
Teraz przyszła kolej na najtrudniejsze zadanie, a mianowicie otagowanie pięciu osób. Najtrudniejsze, ponieważ wszystkie blogerki, które bym chciała otagować odpowiadały już na te pytania. W tej sytuacji do zabawy zapraszam wszystkich, którzy mają na to ochotę. 
   
 

piątek, 25 maja 2012

LABOGRAVIER Mydło Marsylskie.



        LABOGRAVIER to pierwsze laboratorium we Francji produkujące kosmetyki ekologiczne już przeszło 25 lat. Oprócz kosmetyków firma ta opracowała również linię ekologicznych środków czystości o nazwie Harmonie Verte. Wypróbowałam już dwa produkty z tej linii, a mianowicie: Płyn do Usuwania Kamienia KLIK  Płyn do Płukania Tkanin KLIK. Teraz przyszła kolej na trzeci produkt czyli  LABOGRAVIER Mydło Marsylskie.


Jest to, oczywiście, mydło w płynie i służy do sprzątania. Na stronie sklepu jest informacja, że można w tym mydle również prać. Nie próbowałam jeszcze w nim prać więc nie mam na ten temat własnego zdania. Natomiast przy sprzątaniu sprawdziło się znakomicie.

Mydło ma postać niezbyt gęstego, żelowatego płynu. Kolor ma biały, przypominający mleko trochę rozcieńczone wodą. Lekko opalizuje.

 Mydłem tym można bez problemu wysprzątać niemal cały dom. Myję nim podłogi (panele też), okna (ramy i szyby), lustra, meble, sprzątam łazienkę i kuchnię.

Do mycia większych powierzchni (podłogi, okna) robię roztwór. Na 5 litrów wody należy dać 1-2 nakrętki mydła w zależności od stopnia zabrudzenia mytej powierzchni. Przy myciu mniejszych powierzchni najczęściej używam go tak jak mleczka, czyli nalewam trochę na wilgotną gąbkę lub szmatkę i myję brudny przedmiot.


Mydło Marsylskie LABOGRAVIER bardzo skutecznie usuwa brud, nawet ten bardziej oporny. Okna nim umyte lśnią czystością, a na szybach nie znajdziemy smug. Zapach - delikatny, mydlany, charakterystyczny dla mydła marsylskiego. Dla mnie to zapach czystości.

Jest to produkt całkowicie naturalny. Posiada certyfikat NATURE & PROGRES, który gwarantuje, że oznaczone nim produkty nie zawierają składników pochodzenia petrochemicznego, perfum i barwników syntetycznych, parabenów, silikonów, PEG, EDTA. Nie są też testowane na zwierzętach.


Opakowaniem  Mydła Marsylskiego LABOGRAVIER  jest plastikowa, litrowa butelka. Jest ona przystosowana do recyklingu. Posiada też pewne praktyczne rozwiązanie.

W szczytową ściankę butelki wmontowany jest pasek półprzezroczystego plastiku. Dzięki niemu widzimy poziom mydła w butelce. Jest to drobiazg, ale przydatny.

Myślę, że warto zrezygnować z chemicznych środków czystości na rzecz ekologicznych. Nie widzę sensu w wydawaniu pieniędzy na tzw. chemię domową szkodliwą zarówno dla środowiska, w którym przecież żyjemy, oraz dla naszych rodzin. Przecież te chemiczne środki wydzielają opary, które my i nasze rodziny wdychamy.

W ekologicznych środkach czystości podoba mi się jeszcze jedno, a mianowicie to, że są takie uniwersalne. Nie muszę już mieć kilku czy kilkunastu produktów do sprzątania. Właściwie cały dom można wysprzątać mając tylko to jedno mydło. 


             Mydło Marsylskie LABOGRAVIER
kupuję w Biolanderze.
Składając zamówienie warto pamiętać
o kodzie rabatowym ad-2032.
Obniża on ceny o 5%.  

wtorek, 22 maja 2012

Recenzja Ani.



      W marcu ogłosiłam na swoim blogu pierwszy (i jak dotąd jedyny) konkurs (KLIK) dotyczący naturalnych kosmetyków. Pierwszą nagrodę w konkursie (KLIK) zdobyła Ania, autorka bloga cudowne diety. W skład nagrody wchodziło, między innymi, Mydło Alep Extra Delikatne ALEPII. Ania przetestowała mydełko i na swoim blogu napisała jego recenzję. Recenzję tę (oczywiście za zgodą autorki) przytaczam poniżej w całości:


Mydło Alep Extra delikatne + konkurs

     Dziś troszkę recenzji wymarzonego mydła Alep. Dostałam je w nagrodę za udział w konkursie na blogu Natura i Uroda od Sandry i sklepu Biolander [klik] i nie wpływa to w żaden sposób na moją recenzję, bo jak się okazało chyba wszystkie mydła z Alep są niesamowite!





Opis z Biolandera

      "Tradycyjne Mydło Alep z Aleppo to wyjątkowo łagodne mydło. Jest stworzone do odkrywania radości i przyjemności mycia w tradycji z Aleppo. Idealne dla całej rodziny. Jego skrajna słodycz stanowi doskonałe mydło do golenia! Daje stabilną piankę i doskonały poślizg. Nigdy więcej skaleczeń i podrażnień!"






 

Dane techniczne:
  • waga: 100 g,
  • cena: 14 zł - jeśli użyjemy kodu promocyjnej wchodząc na stronę sklepu z wspaniałego bloga Sandry mydełko kupimy taniej (link do bloga, na początku posta ;-)
  • producent: Alepia,  
  • gdzie kupić? tutaj -> [klik].




Zalety mydła Alep Extra delikatnego:
  • bardzo prosty i przyjemny dla skóry skład,
  • nie zawiera barwników, parabenów, konserwantów, wolne od ftalanów, SLSów, PEG i EDTA,
  • mydło jest uniwersalne: nadaje się nie tylko do mycia twarzy, ale też do mycia całego ciała i włosów - oczywiście przypominam, że wtedy włosy trzeba spłukać czymś kwaśnym np. wodą z dodatkiem octu, a i czas "przestawienia" się z szamponów też może trwać dość długo,
  • dobrze spisuje się jako środek do higieny intymnej - choć ja nie używam go do tego celu,
  • tak jak pisze producent: idealne do golenia, dobrze też nawilża, przez co chwilę po goleniu skóra nie jest wysuszona, piana nie spływa ze skóry po namydleniu,
  • ma delikatny zapach w porównaniu z tradycyjnym mydłem Alep z olejem laurynowym w różnym stężeniu,
  • jest naprawdę bardzo delikatne, idealne do cery wrażliwej i do mycia dzieci (dla mojej cery mydełko nawet za delikatne, choć myje bardzo dobrze:-),
  • mydło jest bardzo dobrej jakości, wydajność ogromna,
  • łatwe do przewożenia - nic się nie wyleje :-),
  • do zmywania makijażu z twarzy jest dobre, choć niestety na oczy trzeba uważać,
  • mydło jest wegańskie,
  • dobre jakościowo, ponieważ nawet jeśli dobrze nie wyschnie po użyciu nie robi się z niego miazga.
Wady:

  • ciężko się kroi - oczywiście musiałam sprawdzić :-(,
  • dla niektórych osób kostka może mieć duży, nieforemny i ciężki na początku użytkowania kształt.

Przy okazji mała ciekawostka:
 im ciemniejsza zieleń w mydle Alep, tym lepiej.
 Mydło jest bardziej dojrzałe, starsze,
a co za tym idzie: jest lepsze do pielęgnacji ciała.

INCI:


  
Sodium olivate  - oliwa z oliwek
Aqua -  woda
Sodium laurate -  olej z wawrzynu (lauru)
Sodium hydroxyde - soda kaustyczna, śladowe ilości pochodzące z soli morskiej.


.............................
Źródła:
1. http://naturaiuroda.blogspot.com/2012/03/uwaga-konkurs.html
2. http://biolander.com/produkty/kategoria/produkt/Alepia/mydlo-alep-extra-delikatne-100gr/

Blog cudowne diety należy do moich ulubionych blogów i dlatego często tam zaglądam. Jego lekturę polecam każdemu, kto interesuje się naturalną kosmetyką, a także naturalnymi sposobami dbałości o zdrowie. Można tam znaleźć mnóstwo ciekawych informacji.

              
           Mydło Alep Ekxtra Delikatne Alepii
        nabyć można w BIOLANDERZE
        a kod rabatowy ad-2032 obniży jego
        cenę o 5%.

niedziela, 20 maja 2012

NIEUDANY ZAKUP... czyli skutki nieczytania etykiet kosmetyków.



        Na początku roku pisałam tutaj, o tym, że należy dokładnie czytać etykiety kosmetyków, a zwłaszcza ich składy. Każdemu jednak może zdarzyć się kosmetyczna wpadka i mnie właśnie się zdarzyła. Ale po kolei.
Będąc wczoraj na zakupach zauważyłam, że w pobliżu mojego miejsca zamieszkania został otwarty nowy sklep. Z szyldów wynikało, ze jest to sklep zielarski ale sprzedający również zdrową żywność, naturalne kosmetyki i środki czystości. Nie byłabym sobą gdybym tam nie weszła. No i weszłam. Za ladą stała sympatyczna, młoda kobieta. Nie było innych klientów więc zaczęłyśmy rozmawiać, głównie na temat naturalnych kosmetyków. Przy okazji oglądałam kosmetyki na półkach. Zauważyłam, że jest tam, między innymi, masło kakaowe, o takie:


Czytałam niedawno na innych blogach poświęconych kosmetykom naturalnym, że masło kakaowe jest świetnym kosmetykiem więc je kupiłam. W ferworze rozmowy i oglądania produktów nie przeczytałam etykiety. I to się zemściło.

Po powrocie do domu zaczęłam dokładnie oglądać słoiczek z zakupionym produktem. Na odwrotnej stronie słoiczka naklejona była etykietka w języku polskim, a spod niej wyzierał fragment tekstu anglojęzycznego.


Z polskojęzycznej etykietki dowiedziałam się, że zakupiony przeze mnie kosmetyk nie jest czystym masłem kakaowym tylko mieszanką tego masła z lanoliną. Nie byłam tym specjalnie zachwycona. Co prawda lanolina jest substancją naturalną ale pochodzenia zwierzęcego, a ja staram się kupować kosmetyki o składzie wyłącznie roślinnym. No ale mówi się trudno. Skoro już je kupiłam, to zużyję.

Dzisiaj po porannym prysznicu posmarowałam ciało tym masłem. Jest przyjemne w użyciu. Pachnie tak, że chciałoby się je zjeść. Lekko rozprowadza się po skórze i dobrze się wchłania. Skóra jest po nim gładka i przyjemna w dotyku. Wydawałoby się, że jest to całkiem dobry kosmetyk. Niestety, tak nie jest.

Cały czas intrygowało mnie to, co jest ukryte pod polskojęzyczną etykietką. Może prawdziwy skład INCI?  Postanowiłam, że spróbuję ją odkleić. I udało się! Etykietka zeszła idealnie.



A co się kryło pod etykietką?  Zobaczmy:




Widać, że na pierwszym miejscu składu INGREDIENTS jest Paraffinum Liquidum, znane pod nazwami "parafina" czy "olej mineralny".  Oto co na temat parafiny pisze dr Różański:

" Mineral oil, Petrolatum, Paraffin Oil, Paraffinum liquidum (Olej mineralny, parafina, olej parafinowy) ==== Produkty destylacji ropy naftowej.Nie wchłaniają się z jelit i skóry. Zatykają pory, absorbują kurz i bakterie. Hamują wymianę gazową i metaboliczną w skórze. Uniemożliwiają swobodne wypływanie łoju na powierzchnię skóry. Stwarzają beztlenowe warunki w skórze sprzyjające rozwojowi bakterii beztlenowych wywołujących trądzik. Inicjują tworzenie zaskórników, utrudnia regenerację skóry. Przyśpieszają procesy starzenia. Powodują kumulację toksycznych metabolitów w skórze. Są powszechnie stosowane przy produkcji kosmetyków, bowiem są tanie i łatwo dostępne. Parafiny rozpuszczają większość składników kosmetycznych, stanowią też typowy wypełniacz zwiększający objętość kosmetyku w opakowaniu. Nawet najcudowniejsze składniki rozpuszczone w parafinach nie przenikają do skóry pozostając na jej powierzchni."

Są też opinie, że parafina jest całkowicie nieszkodliwa i bezpieczna. Jednak klient powinien mieć możliwość przeczytania składu i zdecydowania czy chce kupić kosmetyk z parafiną czy też nie. W tym przypadku skład zamaskowany był etykietką z polskim tekstem i przeczytanie składu przed zakupem kosmetyku było niemożliwe.
Do kogo należy mieć o to pretensję? Myślę, że do sklepu, którego adres internetowy widnieje na polskiej etykiecie. Wszak producent podał na opakowaniu skład kosmetyku. Jednak producent też nie jest tu wzorem prawdomówności. Na słoiczku znalazłam jeszcze taką informację:


Nie znam dobrze języka angielskiego, ale wiem, że stwierdzenie: "No animal ingredients" oznacza, że produkt nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego. W tym przypadku nie jest to prawdą. Przecież jednym ze składników jest lanolina, substancja pochodzenia zwierzęcego, a inny składnik, Beeswax, to nic innego jak wosk pszczeli. Jak więc można twierdzić, ze produkt nie zawiera substancji odzwierzęcych? Najwyraźniej producent doskonale zdaje sobie sprawę, że większości ludzi nie chce się czytać i analizować składów kosmetyków i pozwala sobie na pisanie takich kłamstw. Pewnie liczono na to, że kosmetyk kupią także weganie.

Podsumowanie: nie jest to kosmetyk naturalny i z pewnością nie będę go używać. Oszukiwanie klienta poprzez zamaskowanie składu produktu przez polskiego dystrybutora i umieszczenie przez producenta  nieprawdziwej informacji o braku składników odzwierzęcych - żenujące i oburzające. I z pewnością zniechęcające do tych produktów na przyszłość. Jedyny pożytek z tej historii to jeszcze jedna nauczka, żeby nie kupować niczego bez dokładnego przeczytania składu. I tego trzeba się trzymać.

sobota, 19 maja 2012

OLEJ NAGIETKOWY


        Jak niedawno pisałam, zrobiłam swoje własne mydło nagietkowe tzw. przetopek. Postanowiłam wówczas pójść za ciosem i zrobić olej nagietkowy, a dokładnie macerat olejowy z kwiatów nagietka. Tak też zrobiłam i już jest gotowy. Oto on:


Zanim się do tego zabrałam musiałam, oczywiście, poszukać trochę informacji w internecie. Okazało się, że zrobienie takiego maceratu jest niesłychanie proste. Zabrałam się więc do dzieła.

W sklepie zielarskim kupiłam za grosze torebkę suszonego kwiatu nagietka, a w sklepie spożywczym oliwę z oliwek extra vergine.

Do szklanego słoika typu TWIST wsypałam 10 kopiastych łyżeczek suszonego nagietka i zalałam oliwą tak, aby cały susz był przykryty. Wyglądało to tak:


Jak widać na powyższym zdjęciu miałam buteleczkę oliwy o pojemności 250 ml. Do zalania 10 łyżeczek nagietkowego suszu zużyłam połowę tej butelki czyli 125 ml. Słoik zakręciłam wieczkiem i umieściłam na parapecie okiennym gdzie codziennie do południa intensywnie operuje słońce. Słoik powinien stać na słońcu i się nagrzewać. Jeśli trafił się pochmurny dzień i słońce nie grzało, ogrzewałam słoik pod strumieniem ciepłej wody z kranu. Przez 1-2 minuty 1-2 razy dziennie. Należy też pamiętać o tym, aby codziennie zamieszać olej. Robiłam to poprzez potrząsanie zakręconym słoikiem. I tak przez dwa tygodnie. Dzisiaj właśnie minęły dwa tygodnie od nastawienia maceratu. Przecedziłam go przez sitko wyłożone gazą, a potem pozostały na gazie nagietek mocno wycisnęłam palcami. Odcedzony macerat przelałam do buteleczki z pompką po zużytym oleju arganowym.


 Buteleczka ma pojemność 110 ml, mam więc jakieś 100 - 105 ml oleju nagietkowego. Koszt takiej ilości maceratu to około 6 - 6,50 zł.

Jak wiadomo oliwa z oliwek ma kolor jasnożółty. W procesie macerowania oliwa zabarwia się od nagietka i jest zdecydowanie ciemniejsza, co widać na zdjęciu. Przejmuje też od nagietka zapach i w efekcie końcowym pachnie delikatnie olejowo - ziołowo.

Najbardziej prosty przepis na olejowy macerat nagietka znalazłam tutaj i właśnie tym przepisem się posłużyłam. Maceratu jeszcze nie używałam, mam zamiar używać go do ciała i do twarzy. Można go też użyć do zrobienia następnych własnych kosmetyków. Myślę, że gdyby go zmieszać z masłem shea (rafinowanym lub nie) uzyskałoby się ciekawe masełko do ciała.

Nagietek jest dobrym środkiem na wiele dolegliwości skórnych. Łagodzi i leczy skórę szorstką, spierzchniętą i podrażnioną. W kosmetyce wykorzystywany jest do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej. Jest też częstym składnikiem kosmetyków dla dzieci i niemowląt. Mam więc nadzieję, ze będę miała z tego oleju pożytek.

czwartek, 17 maja 2012

ARGILE PROVENCE Krem Fluid Różany



          Jest już wiosna i niedługo nadejdzie lato. Pomyślałam, ze na ten wiosenno - letni czas przydałby się jakiś delikatny, lekki krem do twarzy. Przejrzałam ofertę Biolandera i mój wybór padł na  Krem Fluid Różany ARGILE PROVENCE.


 Jeszcze nigdy nie miałam żadnego kremu tej marki i byłam ciekawa jaki będzie ten, który wybrałam. 

Krem zamknięty jest w szklanym flakoniku o pojemności 50 ml zaopatrzonym w pompkę. To rozwiązanie pozwala na właściwe dozowanie kremu mającego konsystencję płynnej emulsji oraz na zachowanie higieny. 


 Ciekawy jest skład tego kremu. Oto on:

INCI: Aqua (Water), Rosa Moschata ( Musk rose) seed oil*, Butyrospermum parkii (Shea butter)*, Cetearyl alcohol, Cetearyl glucoside, Calendula officinalis extract*, Helianthus annuus (Sunflower) seed oil*, Prunus amygdalus dulcis (Sweet almond) oil*, Parfum, Benzyl alcohol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) seed oil*, Persea gratissima (Avocado) kernel oil*, Xanthan gum, Sodium benzoate, Potassium sorbate, Tocopherol, Citronellol, Geraniol, D-Limonene, Linalool.

Widać, że Krem Fluid Różany ARGILE PROVENCE zawiera cenne dla skóry składniki jak: masło karite (shea), olej słonecznikowy, olej ze słodkich migdałów, olej jojoba, olej z avocado i, przede wszystkim, olej z nasion jednej z odmian róży rdzawej Musk rose zwanej też różą piżmową. Stanowi on bogate źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, niezbędnych do utrzymania zdrowej i odpowiednio nawilżonej skóry. Olej ten charakteryzuje się intensywnymi właściwościami regenerującymi skórę ze względu na zdolność pobudzania jej do produkcji kolagenu. Oprócz olejków w kremie tym znajdziemy też ekstrakt z nagietka bardzo pomocny w pielęgnacji skóry suchej, dojrzałej i wrażliwej.




 
Moja opinia:
Krem ma postać gęstej płynnej emulsji. Może być stosowany na dzień i na noc, ale ja używam go tylko na dzień. Wchłania się bardzo dobrze i szybko, a więc jest dobry pod makijaż. Ma przyjemny zapach który jednak nie kojarzy mi się z różą. Raczej z jakimś słodkim deserem. Jeśli komuś ten zapach niezbyt się spodoba to nie ma większego problemu gdyż dosyć szybko się ulatnia.
Krem bardzo dobrze nawilża i napina skórę. W dużej mierze jest to zasługa oleju z nasion róży. 
Dla mnie ważne jest również to, że ten kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach. Poza tym posiada certyfikaty ECOCERT i COSMEBIO gwarantujące jego naturalność. Krótko mówiąc jestem z kremu zadowolona.


            Krem Fluid Różany ARGILE PROVENCE kupiłam tutaj.
Kod rabatowy ad-2032 obniży jego cenę o 5%.



                                                                                                       

    


niedziela, 13 maja 2012

Pisałam dzisiaj o mydle FLORAME,


     napisze więc o jeszcze jednym, zupełnie innym mydle. Wygląda ono tak :


Na zdjęciu widać dwa mydełka, ale są one takie same. Różnią się jedynie kształtem. Są to mydełka mojej produkcji. 

Oczywiście nie robiłam tych mydełek sama od podstaw. Są to tzw. "przetopki". Przetapia się gotowe mydło i dodaje ulubione dodatki uzyskując w ten sposób własne, autorskie mydło. W niektórych sklepach internetowych można kupić gotowe bazy mydlane w postaci masy lub "makaronu". Ja nie miałam takiej bazy i poradziłam sobie inaczej. Kupiłam w Rossmanie dwa 100-gramowe mydełka Alterra konwaliowe. Wybrałam konwaliowe gdyż zależało mi na tym, żeby mydełka miały biały kolor. Starłam je na tarce jarzynowej i wrzuciłam do garnka. 


Mydło należy topić w łaźni wodnej, a więc garnek z mydlanymi wiórkami wstawiamy do większego garnka z wodą i gotujemy dolewając do mydła trochę wody lub mleka, ale może to też być dowolny napar ziołowy. Ponieważ chciałam uzyskać mydło nagietkowe więc zamiast wody wlałam do garnka wywar z suszonego nagietka, kupionego w sklepie zielarskim.


Na 200g startego mydła dodałam około szklanki wywaru. Mydło z płynem należy topić, często mieszając, aż do uzyskania jednolitej masy o konsystencji zbliżonej do budyniu.


Masa powinna być na tyle miękka, żeby można ją było dosyć lekko mieszać. Jednocześnie należy pamiętać aby nie przesadzić z ilością płynu gdyż wówczas mydło będzie bardzo miękkie i będzie wymagało długiego suszenia.
Gdy już mamy jednolitą, "budyniowatą" masę dodajemy do niej dowolne dodatki. Mogą to być zioła (kawałki listków, płatki kwiatów), ziarna np. mak, siemię lniane i co nam się tylko zamarzy, a dla uzyskania ładnego zapachu dodajemy dowolne olejki eteryczne. Ja dodałam nagietek, ten odsączony z naparu i jeszcze trochę suchego.


Masę z dodatkami należy bardzo dokładnie wymieszać i przełożyć do foremki lub foremek. Foremki wykładamy folią, aby mydło można było łatwo wyjąć.


Masę możemy włożyć do małych foremek i otrzymać pojedyncze mydełka, lub do jednej większej formy i po wysuszeniu pokroić mydło na dowolne kawałki. Za foremki mogą posłużyć nam dowolne pojemniki szklane czy plastikowe. Gdy mydło wystygnie i stwardnieje wyjmujemy je z foremek. Nie nadaje się ono jeszcze do użytku. Powinno jeszcze schnąć około trzech tygodni i nabrać odpowiedniej twardości. 
Swoje mydełka robiłam w sobotę, tydzień temu. Muszą więc jeszcze dwa tygodnie poleżeć. Już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła umyć się tym mydłem. Nie zamierzam przestawiać się na mydła własnej roboty, ale od czasu do czasu można zrobić sobie swoje własne, niepowtarzalne mydełko. Zabawa jest przednia! 

sobota, 12 maja 2012

FLORAME Mydło Bio Geranium



           Od dawna widziałam w ofercie Biolandera mydła marki  FLORAME, ale jakoś nie przykuły mojej uwagi. Jakiś czas temu pomyślałam, że trzeba będzie i te mydełka wypróbować, ale jak przychodziło do składania zamówienia to albo o nich zapominałam, albo wybierałam inne. Tym razem jednak postanowiłam dotrzymać obietnicy danej samej sobie i mydełko zamówiłam. Miałam ochotę na mydło Florame z paczulą, ale okazało się, ze już zostało wyprzedane i musiałam zdecydować się na inne. Mój wybór padł na FLORAME Mydło Bio Geranium.


Byłam bardzo ciekawa tego mydła, gdyż gdzieś we mnie pokutowało, niczym nieuzasadnione, przekonanie, że będzie mało ciekawe. Okazało się, że byłam w błędzie! Mydełko jest świetne! Wygląda niepozornie. Prosta, 100-gramowa kostka bez żadnych wytłoczonych wzorków czy napisów, opakowana tylko w skromny kartonik. Kolor - taki sobie. Coś pośredniego między beżowym i różowym. za to zapach przepiękny. Prawdziwy zapach geranium pochodzący z olejku eterycznego. Aż chce się wąchać!


Dzisiaj rano po raz pierwszy umyłam się tym mydłem. Byłam zachwycona. Dobrze się pieni. Miałam wrażenie, że piana wytwarzana przez to mydełko jest gęsta i kremowa. Jest to charakterystyczne dla wielu mydeł naturalnych. Ich piana przypomina krem lub emulsję. Tak samo jest w tym przypadku. Po kąpieli z tym mydełkiem skóra jest dobrze oczyszczona, ale nie wysuszona. Mydło zawiera dodatek glinki białej (kaolinowej), która jest jedną z najdelikatniejszych glinek. Polecana jest dla cer delikatnych, wrażliwych, suchych i dojrzałych. Jest tak delikatna, że stosuje się ją nawet w pudrach dla niemowląt. Można bez obaw myć nim całe ciało, twarz, a także uzywać do higieny intymnej.
Mydło FLORAME Bio Geranium posiada certyfikat COSMEBIO oraz NATURE & PROGRES. Oznacza to, że do jego produkcji użyto wyłącznie roślinnych surowców naturalnych. Nie jest testowane na zwierzętach, a jego opakowanie przystosowane jest do recyklingu.


         To wspaniałe, naturalne mydło kupiłam 
tutaj, a kod rabatowy ad-2032 obniży jego cenę o5%. 


 

poniedziałek, 7 maja 2012

"Projekt DENKO" - przyłączam się.


     Zauważyłam, że na wielu kosmetycznych blogach, i nie tylko na blogach, popularny jest "Projekt denko". Uważam, że jest to bardzo pożyteczna idea popularyzująca racjonalne zakupy i zużycie kosmetyków. Postanowiłam więc przyłączyć się i pokazać swoje "denka". Nie mam ich dużo, a oto moje kwietniowe "denka":



Dla mnie racjonalne zużycie kosmetyku nie zawsze oznacza, że następne opakowanie kosmetyku kupuję dopiero po skończeniu poprzedniego. Często mam po kilka kosmetyków tego samego rodzaju np. olejków i używam ich na przemian. Nie postępuję w ten sposób, że jak kupię nowy kosmetyk to poprzedni, jeszcze nie skończony, idzie w odstawkę, a jak się przeterminuje to ląduje w koszu. Wszystkie kosmetyki zużywam do końca i niezmiernie rzadko zdarza mi się coś wyrzucić.

Ale wracajmy do moich kwietniowych denek.

 W tej papierowej torebce znajdowało się Mydło Alep Excellence 25% Laurie BIO od ALEPII . Jest to duża 200 - gramowa kostka mydła. Jest bardzo wydajne. Zaczęłam się nim myć w lutym, a skończyło się na początku kwietnia. Jest to wspaniałe mydło. Łagodne dla skóry, jednocześnie dobrze ją oczyszcza i nie wysusza.



W tym delikatnym woreczku z organzy otrzymałam  Mydło Kastylijskie 100% Oliwa BIO z Różą Damas.  Trochę krzywa, bo ręcznie przycinana kostka ważyła 130g. Było to jedno z najlepszych mydeł jakie miałam. Wytwarza niezbyt obfitą pianę przypominającą żel lub emulsję. Ma delikatny mydlano - różany zapach. Niestety, już się skończyło i pewnie trzeba będzie pomyśleć o zakupie następnej kostki.



ALEPIA  Olej Arganowy BIO zamknięty w plastikowej buteleczce z atomizerem o pojemności 110 ml. Wspaniały olej o działaniu przeciwzmarszczkowym, regenerujący skórę, włosy i paznokcie. Używałam go głównie zamiast kremu do twarzy na noc, a także jako kremu do rąk i, czasem, jako balsamu do ciała. Kupiłam go prawie pół roku temu. Starczył mi na tak długo dlatego, że używałam go na przemian z innymi olejami. Gdy zużyję część posiadanych obecnie olejków, pomyślę o zakupie następnej butelki oleju arganowego.



AFRICAN  EARTH  Krem Nawilżający na Dzień KIGELIA. Bardzo dobry, lekki krem nawilżający. Dobrze się wchłania aż do matu i nadaje się pod makijaż. Nawilża skórę i nie zatyka porów. Myślę, że nadaje się do każdej cery. Ja mam cerę mieszaną i byłam z niego zadowolona. Opakowanie zawiera 50 ml kremu i jest zaopatrzone w pompkę ułatwiającą racjonalne i higieniczne dozowanie kremu. Wystarczył mi na kilka miesięcy gdyż używałam go na przemian z olejkami, zwłaszcza zimą.


Na opisane wyżej kosmetyki wydałam 196,90 zł. Myślę, że biorąc pod uwagę ich jakość i wydajność, nie jest to zbyt duża kwota. Ciekawa jestem co myślą na ten temat Czytelniczki mojego bloga. Na początku czerwca postaram się opisać moje majowe denka.

niedziela, 6 maja 2012

TAG: 11 PYTAŃ


       
       Zostałam otagowana przez Łucję, autorkę bloga Agulkowe Pole. Bardzo dziękuję.



ZASADY:

1. Po przeczytaniu 11 pytań zadanych przez Taggera odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.

2.Następnie wybierasz 11 osób, które otagujesz i zamieszczasz linki do nich.

3.Tworzysz 11 nowych pytań, na które będą musiały odpowiedzieć osoby otagowane przez Ciebie.

4. Powiadom osoby przez Ciebie wybrane, że zostały otagowane.

5. Dawaj taga osobom, które jeszcze go nie miały. 


Oto pytania jakie otrzymałam od autorki  Agulkowego Pola.


1. Dlaczego piszesz bloga?

Bloga piszę w nadziei, że uda mi się choć kilka osób przekonać do naturalnych kosmetyków i w ogóle do życia w większej zgodzie z naturą. Pamiętam siebie, jak kupowałam dawniej kosmetyki chemiczne nie zwracając uwagi na ich skład i nie zastanawiając się nad tym, jaki wpływ na zdrowie ma ich używanie. Myślę, ze mnóstwo osób postępuje podobnie i dlatego należy uświadamiać ludziom fakt, że pakując w siebie duże ilości chemii wyrządzają sami sobie krzywdę.

2. Na co zwracasz uwagę kupując kosmetyki?

Oczywiście na skład. Bardzo ważne jest też dla mnie to, żeby moje kosmetyki nie były testowane na zwierzętach.


3. Jaki był Twój pierwszy makijaż, kiedy to było?

Z cała pewnością było to bardzo dawno i nie bardzo pamiętam jak wyglądał ten pierwszy makijaż. Pamiętam natomiast, że wówczas obowiązywała zasada: "Oczy - wszystkim, usta - niczym." Prawdopodobnie więc i mój pierwszy makijaż eksponował głównie oczy.


4. Jakiego kosmetyku nigdy nie używasz uważając go za 
    zbędny?

Nie używam lakierów do włosów oraz preparatów do higieny intymnej. Do tego ostatniego celu używam tylko mydeł naturalnych z bardzo dobrym skutkiem.


5. Wyrzucasz dużo kosmetyków bo Ci się znudziły, przeterminowały, kupiłaś kolejny?

Bardzo rzadko zdarza mi się wyrzucić jakiś kosmetyk. Ostatni przypadek miał miejsce około 3 lat temu. Wyrzuciłam wówczas żel pod prysznic, który ewidentnie szkodził mojej skórze. 


6. Czy uważasz, że recenzje kosmetyków na blogach wynikające ze współpracy blogerki z daną firmą są szczere?

Nie chciałabym uogólniać gdyż, moim zdaniem, zależy to przede wszystkim od uczciwości blogerki.


7. Kiedy byłaś ostatnio w teatrze?

Bardzo dawno nie byłam w teatrze. Mieszkam w małym miasteczku i teatru tu nie ma. Trzeba w tym celu jechać do któregoś z dużych miast.


8. Jaki jest Twój ulubiony kolor?

Moje ulubione kolory to wszelkie odcienie brązów i rudości.


9. Jesteś sową czy rannym ptaszkiem?

Zdecydowanie sową.


10. Wolisz kawę czy herbatę?

Zdecydowanie kawę. Piję jej znacznie więcej niż herbaty.


11. Na co brakuje Tobie czasu?

Na wszystko. Jak dla mnie to doba powinna mieć przynajmniej 48 godzin.


A oto moje pytania:

1. Czy używasz kosmetyków naturalnych? Jeśli tak,  to co Cię do 
    tego skłoniło?


2. Który z kosmetyków naturalnych najbardziej lubisz i cenisz?


3. Czy masz jakieś zwierzę lub zwierzęta?


4. Jakie są Twoje ulubione kwiaty?


5. W jakim województwie mieszkasz?


6. Jaki rodzaj muzyki lubisz najbardziej?


7. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?


8. Na wakacje wolisz wyjechać w góry czy nad morze?


9. Czy zdarza Ci się samej robić kosmetyki? Jeśli tak, to jakie?


10. Czy w swoim domu używasz ekologicznych środków czystości?


11. Czy dużo czasu poświęcasz na prowadzenie swojego bloga?




Do zabawy zapraszam autorki blogów:

1. natura i ja - violka42 

2. Natura z LIMONKĄ 

3. Naturalna Bianka 

4. Naturalnie zakręcona

5. Keep calm and be beautiful 

6. SZMINKĄ PO LUSTRZE

7. W ZGODZIE Z NATURĄ 

8. Pierzemy brudy koncernów 


9. cudowne diety

10. W dobrym stylu eko 


11. Naturalna Ja
 









 





 

    



piątek, 4 maja 2012

SAVONNERIE Mydło Naturalne Paproć



           SAVONNERIE  oferuje  bogatą gamę naturalnych mydeł o pięknych zapachach i oryginalnych składnikach. Jednym z nich jest Mydło Naturalne Paproć. Kupiłam je gdyż byłam ciekawa jaki zapach może mieć mydło o nazwie "paproć". Okazało się, że pachnie pięknie.


Zapach tego mydełka kojarzy mi się z lasem. Z lasem o poranku, ze świeżością porannego chłodu i kroplami rosy na trawie i liściach paproci. Piękny, świeży zapach przenikający całą łazienkę.

Mydło Naturalne Paproć  wyprodukowane jest, jak wszystkie mydła marsylskie, wyłącznie ze składników roślinnych i wzbogacone masłem karite mającym korzystny wpływ na ludzką skórę. Posiada właściwości zmiękczajace skórę, zapobiega jej pierzchnięciu i pękaniu, zmniejsza świąd (co ma duże znaczenie przy chorobach skóry), a także dobrze ją nawilża i natłuszcza. 




A jakie mam wrażenia z używania tego mydła? Bardzo dobrze się pieni. Jest delikatne, używam go do mycia całego ciała, twarzy i do higieny intymnej. Nie wysusza skóry i pozostawia na niej na pewien czas swój piękny, świeży zapach. Kąpiel z jego użyciem jest prawdziwą przyjemnością. Jest to jeszcze jedno naturalne mydło warte tego, żeby je kupić.


                  Mydło Naturalne Paproć SAVONNERIE można nabyć w Biolanderze, a kod rabatowy ad-2032 obniży jego cenę o 5%.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...